wtorek, 9 maja 2017

Wojna jest skończona 4.

''Hermiona zawahała się.
-Czemu mam taką straszną ochotę cię przytulić.''

❈❈❈
     Spotkali się tak gdzie się umówili. Korytarz był pusty z powodu lekcji. Jednak zawsze mógł się ktoś pojawić. 
     - Chodź. - złapał ją za przedramię. Przeszli pare kroków i pociągnął ją za sobą do środka. 
     - Łazienka...? - Hermiona wyglądała na niezwykle zachwyconą.
     - Nikt tu przecież nie przychodzi.
     - Oczywiście, masz rację. Jest tylko jeden mały szkopuł. - Hermiona skrzyżowała ramiona, a za nią odezwała się pewna postać.
     - Myślałam, że był już dzwonek na lekcję?
Jęcząca Marta.
     - Ahh Draaaco... - powiedziała.
Hermiona otwarła szerzej oczy.
     - To wy się znacie?
     - Jak widać... - uśmiechnął się. 
     - Draco tak dawno cię u mnie nie było... - powiedziała rozmarzona. - Ale... Co ty tu  robisz z tą... Hermioną?
     - Chcieliśmy porozmawiać. 
     - Ale o czym?
     - ...Na osobności.
Marta odsunęła się trochę na bok i dalej stała koło nich. Gdy obaj spojrzeli na nią wyczekująco zaczęła coś sobie nucić. Draco postanowił ją zignorować i podszedł do Hermiony. 
     - Pewnie ostatnio się nudziłaś.
     - ...Nie bardzo. - uśmiechnęła się trochę niegrzecznie.
     - Naprawdę, a co takiego mogłaś robić poza wkuwaniem?
Już miała coś odpowiedzieć, gdy ją ubiegł.
     - No tak... Przecież dla ciebie to jest zabawa...
     - Mówi to Malfoy? Nadrobiłeś zaległości w uprzykrzaniu życiu innym? 
Prychnął. Po chwili objął ją i wtulił się w jej włosy. Zaciągnął się. 
     - Nie. Niestety nie przeszło ani odrobinę. - pomyślał.
Hermiona miała swój specyficzny zapach. Już po pierwszej nocy miał wrażenie, że jest dla niego jak narkotyk. Nie umiałby go dokładnie przedstawić. Była to mieszanka jakiegoś kwiatu, kawy i czekolady...
Odsunął się od niej i zatrzymał kciuk na jej ustach.
     - Co takiego jest w tobie Granger?
     - Wszystko co trzeba...
     - Taaaki romans. Takie rzeczy... - przerwała Marta. Zachłysnęła się powietrzem.
Malfoy po chwili pocałował Hermionę. Było zupełnie inaczej niż z Nevillem. Malfoy całował jakby mu się to należało, z pożądaniem, jakby się miała podporządkować, bo jest jego... Nie miała czasu pomyśleć czy ją to znieważa, a pierwszy uczucie jakie przez to poczuła to podniecenie, i że się jej to podoba...
Po chwili ręce Dracona znalazły się pod jej górą od mundurka i zaczął ją podnosić.
     - Malfoy... Jesteś nienormalny, tu jest Marta...
     - Nie dbam o to... - powiedział rozdrażniony przyciskając ją mocniej do siebie. 
Ścisnął jej piersi pod stanikiem i ugryzł w szyję. Hermiona wzięła głęboki wdech. Niedługo po tym znalazła się na kafelkach łazienki. Malfoy był tuż nad nią. 
     - To szaleństwo... - myślała. Pomyślała też jak bardzo jest to niewłaściwe i brudne...  Ale żądza była tak ogromna, całe jej ciało wołało o niego. Rozejrzała się kątem oka. Wydawało się, że Marta zniknęła. Może cała sytuacja ją zawstydziła i wyszła. Hermiona jednak się nie łudziła, na pewno była gdzieś w pobliżu niewidoczna i przyglądała się uważnie...
Malfoy podwinął jej spódnice i sam rozpiął spodnie. Poczuła jego erekcję na nagim udzie. Jednak jeszcze w nią nie wszedł. Poruszał swoim członkiem w górę i w dół w okolicy jej pochwy, jednak w nią nie wchodząc. Później włożył w nią dwa palce. Hermiona oddychała przez otwarte usta i trzymała mu ręce we włosach, podniósł głowę i ich usta się złączyły. Tak bardzo już go chciała. 
     - Malfoy, proszę... - szeptała mu do ucha.
W końcu spełnił jej prośbę i wszedł w nią. Poruszał się płynnie. Dostosowywał sie do niej, zwolnił, potem przyśpieszył. Hermiona chciała chociaż zrobić to po cichu, ale jęczała jak kotka. Gdy doszła chciała również jemu coś dać. Oplotła go udami i zacisnęła je mocniej gdy w niej dochodził. Leżał dysząc nad nią, całował ją po szyi, po linii szczęki. Później wstał, ubrał szybko spodnie i jednym ruchem podniósł ją z ziemi.
❈❈❈
     Obiad. 
     - Tak, tak Neville już wszystko dobrze. - kolejna wymówka z powodu rzekomego złego samopoczucia. No cóż, było to najbardziej skuteczne jeśli opuszczało się lekcje. Neville rozmawiam z Ginny, dołączył się trochę Harry... W tym czasie wzrok Hermiony spotkał się ze wzrokiem Malfoya. Nie była pewna czy się zarumieniła, ale na pewno przesłała mu spojrzenie pełne wyrzutu. Ten uśmiechnął się niewinnie. 
     - Mionka, masz tu coś. - powiedział nagle Longbottom. 
     - Hmm? - odwróciła twarz w jego kierunku i zorientowała się jak blisko niej się znalazł. 
     - Poczekaj... - podniósł dłoń i przejechał palcem po kąciku jej ust. Nie była to przyjacielska pomoc, gest był wręcz romantyczny, i zrobił to niezwykle wolno. Jego ręka zatrzymała się jeszcze chwilę na jej twarzy i uśmiechnął się do niej z czułością. Każdy kto jakkolwiek był zainteresowany osobą Granger zapewne widział tą scenę...
❈❈❈
     - Fu... poważnie? Jak się już łączy czerwony z różowym to trzeba... - debatowała Ginny. Rozmawiały obie z Hermioną pakując się po lekcji. Nagle podszedł Cormac, wziął krzesło, obrócił je przodem do siebie i usiadł naprzeciwko ławki dziewczyn. 
     - Hermiona. Wyjdźmy gdzieś dzisiaj wieczorem. - powiedział pewny siebie. 
Obie Gryffonki wyglądały na całkowicie zaskoczone. Hermiona otwarła lekko usta.
     - Dzisiaj...
Przytaknął. - Chyba, że... już masz plany. Z kimś?
     - N-nie... - zamyśliła się . Ale tylko na sekundę. - Pewnie.
Uśmiechnął się. - Spotkajmy się o 20.
❈❈❈
     Jako że jutro był dzień wolny, wszyscy będą mogli wyjść poza Hogwart na dłużej. Hermiona stała pod salą zastanawiając się co ubrać...
Stanął obok niej Draco.
     - Widzimy się dzisiaj? - spytał przelotem.
     - ...Nie...Spotykam się z Cormaciem. - Sama nie wiedziała czemu była taka szczegółowa. Malfoy nie wydawał się tym poruszony.
     - Może jutro...? - dodała, jak dla niej za szybko. 
Zdawało się, że nie chciał jej odpowiadać. Po chwili westchnął. 
     - Nawet jakbym chciał ci odmówić to nie wiem czy bym potrafił. Możesz wybrać przedmiot. - uśmiechnął się złośliwie. 
Hermiona zacisnęła usta i również westchnęła. 
     - W takim razie zielarstwo.
     - Uff chwała za to...
Po chwili szybko się odsunął, a Hermiona schyliła się, by zawiązać zawiązaną sznurówkę.
❈❈❈
     - Wszystko! Od początku!
     - ... No więc na początku powiedział, że ładnie wyglądam. 
     - A co miałaś na sobie?... - spytała gburowato.
     - Aa nic szczególnego.
     - Powiedz mi szczegółowo! Chce wiedzieć! - zagrzmiała Ginny odwracając się gwałtownie. Hermiona cmoknęła zniecierpliwiona. Ginny wszystko zepsuła,teraz musiała zacząć robić jej warkocza od nowa. Hermiona rozumiała, że Weasley jest zła, bo nie dała sobie pomóc w doborze stroju, ale nie musiała być w tym taka wytrwała...
     - No więc...? - spytała znów odwracając się do niej tyłem. 
Miona westchnęła zrezygnowana.
     - Ubrałam bordowy płaszcz... Błękitny szalik. Pod płaszczem czarny kombinezon, ten z kołnieżykiem i czarne botki, i bordowy pasek. 
Ginny pokiwała głową. 
     - Brzmi dobrze.
     - Yhym..
     - Kontynuuj.
     - No więc byliśmy trochę potańczyć, jedliśmy na mieście.
     - Coś romantycznego?
     - Parę gestów...
     - Jak całuje?
     - Nie... nie całowaliśmy się.
     - Serio?
Hermiona uśmiechnęła się lekko.
     - Nie chciałam żeby pomyślał, że będzie tak łatwo. Więc było bez pocałunku.
     - Wow. A ogólna ocena?
     - Hmm może nawet 9, było naprawdę super. - Hermiona rozpromieniła się. - Nie wiem czemu Cornac ma w sobie takie coś...
     - Jest mega przystojny. No i to jest ten tym na który poleci każda. Wredny gamoń, a tą jedną będzie traktować jak księżniczkę. - orzekła Ginnny. Hermiona zadumała się trochę nad jej odpowiedzią.
❈❈❈
     Hermiona stanęła przed łazienką, ale go nie było. Weszła więc do środka. Stał tam... rozmawiając o czymś z Martą... Na jej widok ta zrobiła się czerwona i wydęła policzki. Nagle Hermiona sama miała ochotę zapaść się pod ziemię. Widząc to Malfoy schylając lekko głowę przyłożył grzbiet dłoni do ust, by się nie zaśmiać. 
W mgnieniu oka Marta się rozpłynęła.
     - Na całe szczęście... - pomyślała Hermiona.
     - Granger! Ty nie na lekcjach?!
Hermiona skrzyżowała ręce i pokręciła głową.
     - Też tego nie rozumiem. Nie powiedziałabym żebyś był tego wart...
     - Jasne... I jak było na twojej randce?
     - Było świetnie.
     - I jak daleko się posunęłaś?
     - Cormac całuje niesamowicie...
     - ...Lepiej niż Longbottom?
     - Hmm tak trudno wybrać...
Stał naprzeciwko niej, po chwili pochylił się i szepnął jej do ucha.
     - Bo ja oczywiście jestem poza skalą.
Prychnęła.
     - Daleko ci Malfoy...
Złapał ją za włosy i pociągnął lekko do tyłu. Zaraz po tym ściągnął jej apaszkę i wbił się w jej szyję. Hermiona miała na pół przymknięte oczy, oddychała głęboko i gładziła go po karku.
Nagle usłyszeli niewyraźną rozmowę. Hermiona zachłysnęła się powietrzem. Obaj popatrzyli na drzwi. Te zaczęły powoli się otwierać i... odgłos ich zamykania zbiegł się z dźwiękiem zatrzaskiwania ostatniej kabiny. 
Hermiona stała naprzeciwko ściany, za nią stał Malfoy. Odwróciła się do niego i spiorunowała go wzrokiem. Miała ochotę skoczyć teraz z wieży astronomicznej.
 To tylko jego wina! Co on ma z głową...- myślała gniewnie.
Po chwili zaczęła rozróżniać zdania z rozmowy dwóch dziewczyn. Musiały stanąć przy lustrach... A nawet znała te głosy...
     - Nie wiem, ostatnio trochę razem piliśmy... Dalej dużo mnie łączy z Draconem, ale ta siostra Greengass...
     - To oni nadal są razem?
     - Niby nie, a jednak są... Nie mam pojęcia.
Pansy i Millicenta. 
Za chwilę zeszły na jakiś inny temat. 
     Hermiona miała ochotę jęknąć. Na całą szkołę akurat one... Co prawda nie mieli teraz z nimi lekcji i miały okienko, ale naprawdę, do tej łazienki?...
     Hermiona znów stała tyłem do Dracona. Nagle poczuła, że ten łapie ją w talii i gładził ją z góry na dół. Ręce poszły wyżej. Hermiona wstrzymała oddech. Czy on oszalał!? Kabina była naprzeciwko luster, gdyby zwróciły uwagę i się przypatrzyły na pewno zobaczą po butach...
     - Malfoy. - wysyczała szeptem.
Ale on przycisnął ją mocniej do ściany i włożył rękę pod jej spódnicę. Gładził dłonią wnętrze jej ud. Jej ciało zadrżało co z pewnością sprawiło mu satysfakcję i to jeszcze bardziej rozdrażniło Hermione. Jego usta, jego język znajdowały się na jej obojczyku, po chwili jednym ruchem ściągnął jej majtki do kolan. Hermiona pod wpływem nacisku naparła mocniej na ścianę. Zaczął ją tam dotykać. Przez to czuła, że zaczyna mieć nogi jak z waty. Dziewczyny dalej prowadziły tam dyskusję. 
Niedługo po tym musiał uznać, że jest już wystarczająco mokra, bo poczuła go w sobie. Czuła jak się porusza, przez to sama chciała zacząć się wić, zamiast tego jej nogi poczęły drżeć. Trudno jej było dłużej się kontrolować. Jęknęła cicho.
Drago szeptał jej do ucha.
     - Cśśś... już dobrze... Nic się nie dzieje. Spokojnie... wszystko dobrze...
Nic nie było dobrze. Czuła że zaraz dojdzie i bała się, że się nie powstrzyma i zacznie krzyczeć.
Wypuszczała powietrze przez nos, brzmiało to jakby płakała. Dobrze, że chociaż dyskusja Ślizgonek była całkiem głośna. Przyciskał ją mocniej, mocniej... Minutę później było po wszystkim. Hermiona miała ochotę osunąć się na ziemię, całe jej ciało było pokryte kropelkami potu. Lekko się schyliła i ubrała bieliznę. Odwróciła się do niego. Słyszała bicie jego serca. Odgłos ten był dla niej niewiarygodnie miły. Podniosła wzrok. Uśmiechnął się do niej. I ten uśmiech zupełnie ją złamał. Jak mogło to wyglądać z perspektywy osoby trzeciej. Właśnie puściła się w łazience z bogatym, rozpieszczonym dzieciakiem. Jednak ona nie była osobą postronną. I to co teraz przeżywała było zupełnie dalekie od czegoś tak prostego... Ten uśmiech sprawiał, że zrobiłaby dla niego wszystko, naprawdę chciała wierzyć w Draco Malfoya. Fakt, że był tak blisko niej sprawiał, że czuła jakby wszystko inne przestało się liczyć... Oparła się czołem o jego klatkę, a on pogłaskał ja po głowie. 
     - Gdybyście wiedziały to co ja wiem... - pojawiła się Marta. Zaśmiała się lubieżnie i zaczęła kręcić się w powietrzu. Któraś z dziewczyn westchnęła. 
     - Dlatego nie chciałam tu iść.
     - Przyszłyśmy tu tylko dlatego, bo potrzebowałam natychmiast poprawić fryzurę...
Zaczęły zbierać się do wyjścia.
     - Naprawdę nie chcecie o nich usłyszeć? - krzyknęła za nimi Marta. Na szczęście dla wszystkich, najwyraźniej nie chciały.
❈❈❈
     Mijały kolejne dni. Znowu nie mogła widzieć się z Malfoyem, najwyraźniej żadne z nich nie miało zamiaru wyjść z inicjatywą spotkania, bo oboje po prostu się unikali. Uczniowie zaczęli zasiadać do obiadu. Dziś miał być rozpoczęty przedmową dyrektorki, więc wszyscy zebrali się wcześniej. 
Hermiona szła z Harrym i Ronem. 
     - Ale nasypało wczoraj! - orzekł Ron.
     - Tak! - powiedziała z satysfakcją. - Pierwszy śnieg spadł trzy dni temu i od tego czasu nie przestaje... Uwielbiam zimę.
     - Eh czy ja wiem, w ziemie jest... zimno. No i... - Ron nie skończył, bo Zabini potrącił go ramieniem. 
     - Uważaj jak łazisz!
     - Uważaj do kogo mówisz świnko.
Ślizgoni się zaśmiali. 
     - Złaźcie z drogi... - powiedział Harry.
     - Nie masz żadnej władzy Potter.
     - Przekonamy się?...
Malfoy prychnął.
     - Zaczynaj ja dokończę.
Zanim Harry sięgnął po różdżkę Hermiona złapała go za ramię i pokręciła głową. Czuła się z tym źle, ale czego Malfoy by nie zrobił nie mogła przestać o nim myśleć, w na swój sposób ciepło.
     - Oho i jeszcze znowu brzydula się wtrąca. - powiedziała Bulstrode.
Malfoy zacisnął usta. 
     - Ty to mówisz...? - pomyślała Hermiona patrząc na dziewczynę, ale nie chciała głośno wchodzić w tą głupią kłótnię.
     - Kryje szpetny ryj pod tapetą. - powiedziała Pansy. - brak tyłka, brak...
Ron celował już w nią różdżką. 
     - Popatrz na siebie wredna małpo!
To wszystko mogło skończyć się tylko źle. Dlatego Hermiona również Rona chwyciła za ramię.
     - Nie ma sensu, chodź! - odwróciła się i targała obok siebie dwóch chłopaków. 
     - Co za bezczelni... mordercy. - wysyczał Ron. Harry, również wzburzony, tylko przytaknął. Dzięki Hermionie siedzieli już na swoich miejscach.
Niedługo po tym przyszła Ginny, potem Neville, sala już się  zapełniła.
Dyrektorka wstała i zapadła cisza.
     - Moi drodzy. Dziś mamy 1 dzień grudnia. Pragnę oświadczyć, że choć w tym roku nie wypada Turniej Trójmagiczny w Hogwarcie zorganizowany zostanie Bal Bożonarodzeniowy. Zaproszeni zostali wszyscy, który byli na nim ostatnim razem.
W sali rozległy się brawa. Widać uczniowie byli podekscytowani tym faktem. Hermiona jednak zmarszczyła brwi. Nie była pewna czy ją to cieszy.
     - To nie wszystko!... - Dyrektorka podniosła głos, by przekrzyczeć gwar. W sali zapanowała cisza. - Jutro przyjeżdżają do nas specjalni uczniowie z wymiany. Proszę was o... wyrozumiałość. Uczniowie są wampirami.
Parę sekund ciszy i już powoli zaczęły się rozchodzić przejęte szepty. 
     - Absolutnie nie ma powodu do paniki. Będą oni zaopatrzeni w swoje pożywienie. Nie będąc głodnymi, żaden z nich nie jest dla was żadnym zagrożeniem. Jednakże... zalecam minimalną ostrożność. Oczekuje również, że uczniowie Hogwartu wykażą się sympatią i zrozumieniem...
❈❈❈
     Pansy wyglądała na załamaną. Siedziała po kolacji w pokoju gościnnym i mówiła cicho do koleżanek. 
     - Było wszystko dobrze. Przecież ostatnio nawet się całowaliśmy! A teraz po obiedzie... Jakby mnie nie znał... On i siostra Dafne chyba już do siebie wrócili, często widzę ich razem...
Przez pokój główny właśnie przechodził Malfoy... W towarzystwie Astorii.
Twarz Pansy wydłużyła się, możliwe, że gdyby była teraz sama, puściłyby jej łzy.
     - Dziękuje za kolację Draco.
     - Lepiej zjeść na zewnątrz niż na tej rozwydrzonej stołówce.
Draco przystanął, gdy znaleźli się przy schodach.
     - Astoria, jeśli chciałabyś iść ze mną na ten bal...
     - Oczywiście. - uśmiechnęła się do niego czule.
❈❈❈
     - To szaleństwo! - powiedział Ron. - Poważnie!? Jest cały miesiąc a już prawie każdy ma parę!
     - Dziwne, żebym ja poszedł z kimś innym... - powiedział Harry. - Co się martwisz Ron, zobaczysz kto zostanie i wtedy wkroczysz do akcji...
     - Czemu ja nie mogę iść z kim chcę - usiadł naburmuszony na łóżku.
     - Zapomniałeś o Lavender...? - spytała Hermiona. Po chwili wszyscy się zaśmiali.
Ron zrobił się purpurowy.
     - Lepiej powiedz Hermiona z kim ty idziesz?
Wzruszyła ramionami. - Jak to z kim? Z Wiktorem Krumem?
     - Co?
Przyjaciele wyglądali na zdziwionych.
     - Z Krumem...? - spytał widocznie zawiedziony Naville.
     - Tak... Poprosił mnie o to już miesiąc temu, widocznie ich szkoła wiedziała o tym dużo wcześniej... Nie jesteś na mnie zły?
     - Nie... No pewnie, że nie.
To samo powiedziała Cormac'owi. To tylko małe kłamstwo, a ratowało ją przed tym strasznym wyborem między nimi dwoma... Miała tylko nadzieję, że Wiktor domyśli się z kim ma iść na bal... 
     - Poza tym wszyscy o tym balu... A co z wampirami! - żachnął się Ron.
     - Przecież to nic takiego... Raz spotkałem wampira, wydawał się przyjazny... Jak mu tam było...? - zastanawiał się Harry.
Ginny prychnęła. - Poważnie Ron? Po tym wszystkim co nas dotąd spotkało martwisz sie o wampiry...? Nie zmieniaj tematu tylko dlatego że jesteś sam i...
     - Nie jestem!
     - Może poznasz jakąś ładną wampirzycę...? - spróbował Harry.
     - ...Nie znoszę was.
❈❈❈
     I tak do szkoły przyjechali nowi uczniowie. Wampirom daleko było od wizerunku, jaki wykreowały im klasyczne filmy grozy. Na pierwszy rzut oka prawie się nie rozróżniali, byli jednak znacznie bledsi z wyraźnymi cieniami pod oczami.  Niektórzy wyglądali jakby stylizowali się na emo, jednak znaczna część miała normalne ubrania, włosy, twarze... Większość dziewczyn posiadała silne kaszmirowe usta, w ich wypadku nie wzbudzało to dodatkowej ufności, ale trzeba przyznać, że wyglądało atrakcyjnie. Przez dopasowanie do typowego schematu młodzieży Hogwartu tylko młodsi uczniowie patrzyli na nich z lekką niepewnością, reszcie byli oni zupełnie obojętni. 
❈❈❈
     Hermiona znów poczuła przeszywające zimno na karku. Odwróciła się gwałtownie.
     - Uspokoisz się wreszcie!? Powiedziałam, że koniec!
Draco przygryzł wargi by nie wybuchnąć śmiechem. Hermiona spojrzała na niego, zadarła do góry czerwony nosek i fuknęła. Draco uniósł ręce do góry, by udowodnić, że nic już nie trzyma i schował je do kieszeni. Podszedł do niej. Stali niedaleko klifu. 
     - Nie ja zacząłem...
Na tą wzmiankę przewróciła oczami. - No już, już...
     - Wiesz Granger, gdybyś chciała zaprosić mnie na bal...
     - Nie chcę.
     - To dobrze, bo już z kimś idę. 
     Hermiona podniosła delikatnie głowę wpatrując się w kształty mieniących się w powietrzu płatków śniegu. Draco oparł się o jeden z dalej położonych kryształów 
     - Jest cholernie zimno. Jest tyle innych miejsc...
Hermiona spojrzała na niego wymownie robiąc znudzoną minę, stała naprzeciwko Malfoya krzyżując ramiona.
     - No mówiłem ci chociażby, że Zabini ma dziś randkę...
     - Świetny pomysł Malfoy. Jak zawsze masz same wspaniałe pomysły. 
     - Wiem.
     - Tak... Łazienka...
     - Ha! Tak źle ci było, co?
Hermiona mimowolnie podniosła jeden kącik ust.
     - No widzisz!
Westchnęła zrezygnowała i oparła się obok niego. 
     - Rozmawiałeś z nowymi kolegami?
     - Nie mam ochoty nawet stać koło nich.
     - Czemu zawsze musisz być taki uprzedzony?
     - Czemu zaczynasz mi matkować?
     - Czemu... Ah! nieważne! - znów skrzyżowała ramiona. Draco prychnął.
     - ...Wiesz zawsze zazdrościłem Potterowi...przyjaciół.
Hermiona delikatnie drgnęła.
     - A Crabbe i...?
Draco spojrzał na nią z ukosa.
     - Błagam... to nie to samo. Potter miał... prawdziwych przyjaciół. Musisz wiedzieć o co mi chodzi.
Pokiwała wolno głową. 
     - Cóż... No to masz jego przyjaciela.
     - ...Skoro tak mówisz...Hermiono.
Miona pozwoliła sobie nacieszyć się tym co właśnie usłyszała przez kilka sekund. Po chwili przechyliła głowę i przyjrzała mu się uważnie.
     - Wiesz Malfoy... Obawiam się jak będziesz wyglądać za kilka lat. Wcześniej było jeszcze znoście, ale teraz... żeby w tym wieku całkowicie osiwieć...
Draco zerknął na nią przelotnie. Złapał ją za przód czapki i spuścił jej na oczy.
     - H-Hej...!
     - Chodź Granger wracamy. - Powiedział i ruszył przed siebie.
     - Idziesz w złą stronę Malfoy. - Odpowiedziała znużona poprawiając czapkę. Po chwili podniosła trochę śniegu, ugniotła go w dłoniach i... kulka przeleciała obok blondyna. Ten się zaśmiał i odwrócił w jej stronę. 
     - Wspaniała koordynacja Grang...ugh! - następna trafiła go prosto w twarz. Hermiona omal nie wybuchnęła śmiechem. Wiedziała jednak, że właśnie znalazła się w niebezpieczeństwie. Zrobiła w tył zwrot i zaczęła mknąć przed siebie. Wymijała wszelkie drzewa, korzenie i resztę przeszkód najzwinniej jak umiała. Po chwili przyspieszyła, gdy zaczęła uciekać w dół wzgórza. Nie odwracała się, wiedziała że Malfoy by jej nie odpuścił. Po chwili chwyciło ją coś twardego i straciła równowagę. Oboje zaczęli spadać ze wzniesienia obijając się o pokrytą puchem ziemię. W końcu, uderzając po raz ostatni, zatrzymali się. Hermiona znalazła się nad Draconem i zaniosła się śmiechem. Złapała go za przedramiona i delikatnie się pochyliła. 
     - I co panie Malfoy warto było? Kiedy zrozumiesz, że to ja jestem lepsza we wszystkim...?
I usłyszała... szczeknięcie. Podniosła wzrok. Znaleźli się obok znajomej chatki. Przypatrywał jej się Kieł oraz, marszcząc brwi, pewien wielkolud.
     - Hagrid... - Hermiona osunęła się z Malfoya, który zaczął podnosić się na łokciach, i powoli wstała.
     - Cześć... my um... właśnie wracaliśmy... to znaczy ja... Pa Hagrid... Kieł. - odwróciła się i zaczęła sztywno iść przed siebie. 
Szła i szła, słyszała że Malfoy idzie niedaleko. W końcu znalazła się za skałą, poza zasięgiem Rubeusa.
     - Cholera... - wypuściła powietrze. 
Hermiona opatuliła się mocniej szalikiem, Malfoy trzymał ręce w kieszeniach i ściągnął wargi. Wracali dalej nic nie mówiąc. Przed sobą widzieli Hogwart i chwilę później stali na skraju dziedzińca. 
     - Powinniśmy się rozdzielić, inaczej znowu kogoś spotkamy. - orzekła.
     - Tak...
Hermiona zawahała się.
     - Czemu mam taką straszną ochotę cię przytulić. 
     - Jeśli musisz to teraz.
Hermiona przycisnęła policzek do jego torsu i objęła go dłońmi. Przymknęła na chwilę oczy i po chwili oboje szli w dwóch różnych kierunkach. 




































































;)

3 komentarze:

  1. Genialne to opowiadanie.
    I nie jednym z wielu tylko jednym z nielicznych. Bo zaczyna się inaczej i niespotykana lub rzadko spotykana fabuła. A nie oklepane. Juz tyle różnych czytałam ze ciężko mnie zadowolić a tu prosze.
    Czy możesz mnie informowac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, zawsze o sobie przypominam gdy jestem w obserwowanych ;) I cieszę się, że ci się podoba!

      Usuń