czwartek, 23 marca 2017

Wojna jest skończona 3.

     ''Wiedziała, że jest tu dla niej i zaraz ją nagrodzi za cały dzień trzymania się reguł, za bycie grzeczną uczennicą...''


❈❈❈


     Mijał czas, w zasadzie cztery dni... I nic. Ignorowali się bardziej niż zwykle. Nawet na siebie nie patrzyli. Hermiona chciała przestać myśleć o Ronie? Chyba się udało... Chyba, bo teraz jej tęsknotę za Ronem zastąpił wielki mętlik w głowie po seksie z Malfoyem. Powinna się wstydzić,  zrobić coś takiego... Wyglądało na to, że było to jednorazowe i już nigdy nie ma racji bytu. Podświadomie żałowała, że już nie mają kontaktu, czasem łapała się na tym, że o nim myśli, o tym co dokładnie robili...  Ale głównie dawała radę go unikać. Poza tym częściej niż zwykle rozmawiała z Cornaciem. Z Nevillem również, wczoraj przecież wyszła na miasto właśnie z nim, Harrym i Ginny. Ron się czymś wykręcił, zapewne gdy usłyszał, że z początku to Hermiona nie chciała iść... Niemniej jednak chodzi o to, że podobało jej się jak spędzała czas, gdy nie siedziała nad książkami. Nie miała czasu na głębsze rozważania, problemem zostawały tylko noce...
     - Ucząc się w nocy tylko zyskam... Co? - powiedziała na głos
     - Emm... - Neville wyglądał na zdekoncentrowanego.
     - Ah! - wreszcie do niej dotarło.- Przepraszam!... Tak, chodźmy od razu.- Uśmiechnęła się lekko. W końcu to dziś mieli razem gdzieś wyjść, tak sami. Oj, była mu to winna.
     - Nad czym się tak zamyśliłaś? - również się uśmiechnął.
     - ...Nad projektem z eliksirów.
     - Więc kluczem do sukcesu jest ciągłe myślenie o nim. - zadumał się Gryfon. Hermiona parsknęła.
     - Podaj mi lepiej te gofry.
     - Proszę bardzo.
     - Gdzie to się wybieracie hmm? - spytała Ginny
     - Idziemy do trzech mioteł.
     - Ale że sami?
     - Słyszałem, że rude to wredne, ale wygląda na to,że również ciekawskie.
Obie z Ginny prychnęły na ten komentarz.
     - Tak? A wiesz ja słyszałam, że zwierzęta przejmują cechy po właścicielach, a tutaj mamy trochę na odwrót. Właścicielu ropuchy...
Na ten komentarz zaśmiał się nawet Harry.
     - Ale Teodorze to daj spokój. - żachnął się Neville.
     - Langbottom! - krzyknął Finnigan, gdy większość uczniów kończyła swoje posiłki. - Idziesz?
     - Nie! Idziemy na randkę z Hermioną. - Odkrzyknął wywołany.
     - Neville... - pomyślała Hemriona. Jego odpowiedź usłyszały najbliższe osoby, w tym Malfoy wychodzący z sali.
     - Neville może... nie chodźmy teraz? - Spytała Herm. - Tylko za jakieś pół godziny? Nie pójdę przecież tak... - pokazała na swój mundurek.
     - Przecież świetnie wyglądasz! Daj spokój, żartowałem, idziemy tylko trochę się rozluźnić. Zresztą wtedy sam musiałbym się przebrać. I chyba miałbym większy problem co włożyć niż ty.
Zaśmiała się. - No dobrze, już dobrze.
Rzeczywiście. Mówił o rozluźnieniu i nie kłamał. Pili już drugie kremowe piwo i naprawdę dobrze się bawili w swoim towarzystwie.
     - To głupie!
     - Nie, nie głupie. Wiele ludzi tak robi.
     - I sama nad jakimś myślałaś?
     - Nie, do mnie to nie pasuje.
     - Tak myślę, że masz rację... I to zostaje do końca życia, tak?
     - Tak, choć teoretycznie można usunąć. No ale zostaje ślad. I sposób usunięcia jest bolesny, zresztą same wykonanie również.
Neville pokręcił głową. - Jeszcze raz jak to się nazywa?
     - Tatuaż.
     - Po co komu kotek na plecach przez całe życie?
Zaśmiała się. - To był tylko przykład. Może być też pamiątka po kimś, jakiś ważny symbol... - wzięła łyk piwa. - Choć rzeczywiście nieraz mugole po jakimś czasie żałują, że je zrobili. 
     - Cóż... Trwały... Tatuaż, i tak godne podziwu, że mogą je wykonać.
     - Ojj jak każdy zdziwiłbyś się co mogą zrobić. Idź na zajęcia mugoloznawstwa.
     - Ha! Niestety, może nie wiesz, ale nigdy nie byłem orłem z... No tak. Dodawanie sobie przedmiotów nie pomoże mi z tymi które już mnie gonią.
     - Jesteś orłem z zielarstwa!
     - A tu masz rację. To uwielbiam. Idziemy się przejść? Zaraz będzie po sieście i wszyscy zaczną tu ściągać.
     - Pewnie. - Uśmiechnęła się i chwyciła za wyciągniętą dłoń.
     Dużo rozmawiali i żartowali, doszli aż nad jezioro Hogwartu. Neville stał parę metrów od Hermiony i wymachiwał różdżką.
     - Może jak zrobimy fontannę? Alarte...
     - Niee - przerwała Hermiona - daj mu spokój
     - Słyszałem że jest przyjazny
     - Kto go tam wie, to w końcu kraken, szczególnie jak go obudzisz...
     - Hermiona nie bój się, jestem tu
     - Ja się boję? Stoję bliżej jeziora niż ty!
Naville zaśmiał się i schował różdżkę.
     - No dobrze, jeśli nie chcesz ładnej fontanny.
Hemriona skrzyżowała rękę i pokręciła głową z półuśmiechem, jakby chciała powiedzieć coś na kształt ''dzisiejsze dzieci...''
     - A słyszałaś też, że to tak naprawdę Godryk Gryffindor?
Hermiona podeszła do niego. - Aha, z pewnością.
Neville objął ja ramieniem i ruszyli razem w stronę Hogwartu.
     - Mogliśmy go o to teraz zapytać... - powiedział chłopak.
 ❈❈❈
     Został kwadrans do lekcji. Zeszło im dłużej niż planowali.
     - Idę szybko wziąć swoje rzeczy żeby się nie spóźnić. Widzimy się w klasie! - Zanim się odwróciła dodała jeszcze - Było świetnie, dzięki. - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Neville uśmiechnął się i prawie niezauważalnie zarumienił. Hermiona pomyślała, że jest słodki.
Miona przyszła na równo z nauczycielem.
      - Hagrid, niedługo przyjdzie Neville, pewnie nie może czegoś znaleźć.
     - Hmm dobrze. Zaraz zaczynamy, najwyżej dojdzie.
     - Gdzie żeście łazili tyle czasu? - spytała Ginny
     - Nawet nie wiem kiedy to minęło. Zaczęło się od piwa.
     - Piłaś piwo przed lekcjami? - Harry udawał zszokowanego
Hermiona popatrzyła na niego ironicznie. - Nawet dwa. A musiałabym wypić ze dwadzieścia by przestać kojarzyć fakty. Cóż, to nie mugolskie piwo... Moja mama śpi już po jednym
     - O to trzeba kiedyś spróbować. - Powiedziała Ginny
     - Ron, biorąc pod uwagę twoje zdolności wystarczy ci jedno piwo tak jak mamie Hermiony. - zaśmiał się Harry
     - Picie piwa to nie zdolność...
     - Przesadzasz, dodałabym jeszcze łyk ognistej whisky... - wtrąciła Ginny.
Cała trójka się zaśmiała, podczas gdy Ron udawał obrażonego.
     - Dobra. - Zaczął Hagrid widząc biegnącego Longbottoma. - Dzisiejsza lekcja będzie dotyczyła... Gumochłonów.
Wszyscy jęknęli.
     Później Hemriona miała jeszcze trzy kolejne lekcje. Cały dzień minął jej... miło. Większą część spędziła z Nevillem, miała bardzo krótki, ale znaczny, bo nie miała ponurych uczuć, kontakt z Ronem. Później zaległa nauka w bibliotece... Wszystko to pozwoliło nie myśleć jej o Malfoyu. Ale teraz, gdy leżała w łóżku cały czas siedział jej w głowie. Może traktować to wszystko jak słodki sen? Pomyślała też o jego dziewczynie. Nie znała jej, więc nie mogła jej oceniać. Czuła się źle, bo z pewnością zepsuła to co ich łączyło. Do niczego go nie zmuszała, ale namawiała, już tak.
     - Nie zasługuje na to by czuła to co ja czułam. Jak mogę być taką jedzą...
Wierciła się. Z jednej strony męczyły ją wyrzuty sumienia, a z drugiej coś na kształt... tęsknoty? Wstała i zaczęła czytać.
     Rano nie była wyspana. Na śniadaniu wypiła sporą ilość kawy. Chciała by ten dzień również jakoś jej minął, jeśli nie przyjaźnie jak wczoraj to chociaż neutralnie. Jednak stało się coś co nie zaszufladkowałaby jako neutralne.
     Jako ostatnią lekcje przed kolacją miała eliksiry. Okazało się, że dziś będą mieć zajęcia razem z rocznikiem szóstym, nie dosłyszała z jakiego powodu, bo w tym samym czasie Luna wręczyła jej bransoletkę przyjaźni i zaczęła opisywać jej moc, a następnie podeszła z ich garstką do kogoś innego.
     Na korytarzu zrobił się ścisk. Hermiona stała tam gdzie była, oparta o kamienny parapet. Obok niej stał ktoś młodszy, a z drugiej strony zobaczyła nagle Malfoya. Sam nieświadomie znalazł się koło niej, również przytłoczony przez rozpierzchniętych wszędzie dodatkowych trzydziestu uczniów. Hermiona, nie zastanawiając się zbyt długo, pomyślała tylko, że sytuacja już się nie powtórzy.
     - Jak się masz? - spytała
Malfoy prychnął. Nie patrzyli na siebie.
     - Granger, pomyślałaś, że zostaniemy teraz kolegami?
     - Zadałam pytanie tylko z grzeczności.
     - Również zadałem pytanie.
     - ...Jeśli twoja odpowiedź na twoje pytanie brzmi absolutnie nie, to moja i tak nie ma znaczenia.
Przez chwile milczał. - ... Może nie absolutnie...
Hermiona nie wiedziała co odpowiedzieć.
     - To może dziś w nocy...? - spytała cicho.
 Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy.
     Nie mogła się skupić. W ogóle. Na szczęście lekcja była powtórką z piątej klasy, a w dodatku pracowali w aż pięciu, sześcioosobowych grupach, więc nie musiała specjalnie udawać, że jest pochłonięta pracą. Przestawiała składniki, dzieliła je na mniejsze grupki... Grupie powiedziała, ze źle się czuje, by nie zwalili wszystkiego na jej głowę.
     - Czy aby przypadkiem nie ja sama ubolewałam wczoraj nad losem Astorii? I znowu robię to samo?! Ale... na pewno już z nią rozmawiał... Nie zaprzeczył o zbliżeniu się... ale musiałam od razu wyjeżdżać z takim zbliżeniem?! Idiotka... Skończona... Kiedy on zaczął tak na nią działać? Naville, Cormac... Ale Malfoy?! Litości...Mogę się jeszcze wycofać...
    I gdy lekcja się skończyła rzeczywiście skręciła za nim w stronę, w którą chodzą Ślizgoni. Zobaczyła Malfoya w gronie Goyla, Pansy, Dafne, Zabiniego...
     - A ty gdzie? - krzyknęła za nią Ruda.
Stanęła i odwróciła się w jej kierunku. Tłumaczyła sobie, że było za dużo świadków, chociaż wiedziała, że to nieprawda. Mogła przecież podbiec, powiedzieć ''jednak. nie.'' i wrócić do Ginny. Wzięli by ją za wariatkę, ale on wiedziałby o co chodzi. Nie zrobiła tego. Znowu.
     Na kolacji też zrezygnowała z prób anulowania zaproszenia. Ich wzrok spotkał się raz, drugi. Szczerze mówiąc coraz bardziej chciała się z nim zobaczyć. Próbowała skupić się na tym co mówił do niej Neville.
Siedziała w swoim pokoju. Godzina 21.
     - A co jeśli znowu przyjdzie tak późno...? Gdy pójdę do łazienki czas na pewno minie jak ostatnio... I pomyśli że to specjalnie dla niego. Cóż, i tak przecież muszę się umyć.
     Nie brała prysznica już tak długo. Ale zdążyła umyć głowę, zmyła makijaż, choć tym razem poprawiła lekko rzęsy maskarą i nałożyła czerwony błyszczyk. Ubrała dwuczęściową piżamę. Kuse spodenki w czarno-białą kratkę i do kompletu czarno-biały top na ramiączkach z przyszytymi trzema guziczkami. Wymodelowała włosy. Na rano oczywiście. Było po 23. Co miała ze sobą zrobić...? No tak! Wzięła się za książkę. Sięgnęła po tą od transmutacji i zaczęła przerabiać temat, który miał być na następnej lekcji. Rzeczywiście, jak zawsze, pochłonęło ją to. W pewnej chwili poczuła chłód. Wstała i wyciągnęła z szafy wełniany płaszczyk, zapięła go i wróciła do nauki. W podświadomości po jakimś czasie zaczęła myśleć, że nie przyjdzie, ale lektura wygrywała. Przed północą drzwi się otwarły. Hermiona podniosła wzrok.
     - Co tam czytasz Granger? - oparł się on nie plecami i zamknął za sobą.
Hermiona odłożyła książkę, wstała i zaplotła ręce za sobą. 
     - To jednak zły pomysł Malfoy.
     - Co ty nie powiesz. - włożył ręce do kieszeni szaty i stał oparty o drzwi.
     - Masz dziewczynę. Nie przeszkadza ci to?
Draco zacisnął usta.
     - Nie jestem teraz z Astorią.
     - Więc... Powiedziałeś jej?... I zerwała z tobą...?
     - Nie mówiłem jej.
     - Więc.. ty z nią...?
     - Jesteśmy w trakcie przerwy. Poprosiłem ją o to.
Gryfonka skrzyżowała ręce.
     - Wygodnie.
     - Nie chodzi o wygodę. - warknął.
     - Powinieneś jej najpierw powiedzieć co zrobiłeś, a nie ją oszukiwać.
     -Nie oszukuje jej. - podszedł do niej. - Powiedziałem jej, że nie możemy być przez jakiś czas razem, bo tak czuje. Gdybym był nieuczciwy zostawiłbym ją przy sobie.
Stali tak chwile w ciszy.
     - A ty Granger? Musisz się dobrze bawić. Z iloma facetami juz spałaś w tym roku.
     - Słucham...?!
     - Dużo czasu spędzasz z Nevillem. Łasi się do ciebie jak szczęśliwy kundel. Szczerość za szczerość, nie jest to jedna z cech Gryffindoru? - spytał ironicznie.
Hermiona zmarszczyła brwi.
     - Z żadnym. - Jej wzrok uciekł w bok. - Tylko... z tobą.
Malfoy patrzył na nią przez chwile.
     - W tym sypiasz Granger? Zimno ci?
Jedną ręką odpiął pierwsze trzy guziczki. Uśmiechnął się kpiąco.
     - Udało ci się to ładnie zakryć przez ten cały czas? - spytał na widok malinek na szyi.
Guziczki swetra tak naprawdę ledwie się trzymały. Wystarczyło szarpnąć by wszystkie je odpiąć. Gdy ściągnął go z niej jego uśmieszek zniknął.
     - ...Nie miałem zamiaru tego zrobić.
Schylił lekko głowę i ściągnął brwi patrząc na jej sińce. Dalej wyglądało to źle, ale już nie tak makabrycznie. Spiął się i zacisnął zęby. Widząc to Hermiona zbliżyła się do niego. 
     - Gdybyś  widział je wcześniej... - przemknęło jej kąśliwie przez myśl
     - No co ty, Malfoy. Przejmujesz się tym co zrobiłeś Granger? Od kiedy?
Jedną dłonią dotknęła jego policzka i zbliżyła usta do jego ucha, by wyszeptać:
     - Jeśli przez to będziesz się hamować to cię zabiję.
Po czym skubnęła go w płatek. Malfoy zadrżał, chwycił ją za skraj bluzeczki i ją z niej ściągnął.
❈❈❈
     Obudziła się. To co poczuła było chyba po prostu radością. Malfoy dalej z nią był. Leżała wtulona w jego klatkę piersiową. O ile było to możliwe w smugach światła jego włosy zdawały się jeszcze jaśniejsze. Spał spokojnie jedną ręką ją okrywając. Słuchała jego oddechu, jego bicie serca i sama poczuła dziwne ciepło w środku. Pozwoliła sobie tak leżeć przez kilka minut aż w końcu, niechętnie, zdecydowała się wrócić do rzeczywistości. Popatrzyła na zegarek. Tak późno... Podniosła się i delikatnie przeciągnęła.
     - Au... - znaczna poprawa. Była pogryziona i na nieszczęście pojawiły się nowe malinki, ale nie była już tak purpurowa. Sięgnęła po dzbanek przy łóżku i nalała sobie wody. Malfoy również zaczął się wybudzać. Podniósł się lekko i oparł głowę o framugę łóżka, widać dalej był rozespany, bo leżał tak z zamkniętymi oczami.
     - Zastanawiam się jak z tą wyjdziesz.
     - A która jest godzina?... - powiedział jak przez sen
     - Za godzinę jest śniadanie.
     - Ehh no to wyjdę w trakcie śniadania.
Skończyła pić. Usiadła teraz obejmując kolana.
Dziwne, ale pomyślała o Ronie. Czy to nie przez niego? A może przez tą Jessice. Tą ładną... biuściastą...
     - Myślisz, że jestem płaska? - spytała nagle
     - ...Nie, podoba mi się twoje ciało. - powiedział dalej drzemiąc.
Pokiwała zamyślona głową przyjmując to do wiadomości.
     - Chciałam tylko zapomnieć o Ronie.
     - Ponieważ cię rzucił. - zakpił
     - ...Dla innej. Mugolaczki
Draco parsknął. - No to się nie popisałaś Granger.
     - I? - spytał. - Pomogłem? - Wyciągnął rękę i pogładził ją po plecach.
Ten dotyk był dla niej niezwykle przyjemny.
     - Trudno powiedzieć...
     - Jak wielką przyjemność sprawia ci rozwalanie mi pleców i ust?
    - Ogromną
     - Można zauważyć... - przejechał kciukiem po wardze.
Hermiona położyła się i wtuliła się w niego. Malfoy objął ją ramieniem i leżeli tak do czasu, gdy od piętnastu minut uczniowie jedli śniadanie.
     - Jednak nie możesz tak wyjść... Nadal jest ryzyko. Poczekaj... - Wstała i ubrała na szybko płaszcz i buty. Wyszła z pokoju by wrócić po 10 minutach z peleryną niewidką.
     - Tylko pożyczyłam. Więc jest do zwrotu. - podała mu ją. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech i zaczął ją zakładać.
     Od teraz wszystko było inaczej. Ich spotkania... można było uznać za coś normalnego. Widywali się dość często, choć przy innych nie dali tego po sobie poznać.
❈❈❈
     - No choć mamy alko!
     - Źle się czuje... Naprawdę...
     - Szkoda. - Ginny zrobiła smutną minkę. - Jak coś to wpadaj!
Hermiona zamknęła drzwi i odwróciła się do Malfoya. Ten jedną ręką podniósł jej podbródek.
     - Źle się czujesz? To może powinienem iść, jeszcze się czymś zarażę...
Drugą rękę włożył jej pod spódnicę.
❈❈❈
Kilka dni później Hermiona zaczęła go budzić.
     - Malfoy... Jest już 5, idź już do siebie.
     - Cholera... - podniósł się i zaczął powoli wstawać z łóżka. Usiadł na krawędzi i próbował się rozbudzić. Herm wstała i kucnęła naprzeciwko niego. Draco pogłaskał ją za uchem i trzymał usta blisko jej skroni podczas gdy ona zaczęła głaskać dłonią po wewnętrznej części jego ud. Po pewnym czasie zeszła ręką głębiej i włożywszy ją do bokserek zaczęła bawić się jego nabrzmiałym członkiem. Niedługo po tym opierała się o komodę podczas gdy Draco stojący za nią zaczął w nią wchodzić. Jęczała z rozkoszy. 
     - Widzę, że wyspana. - Zaczął Neville
     - hmm nie bardzo... - nabiła naleśnika na widelec.
     - Ciekawy sposób jedzenia. Szkoda, że nie ma pałeczek.
Patrząc na niego z boku, Miona obdarowała go lekceważącym spojrzeniem.
     - A tak... Najkochańsza Hermionko, dałabyś mi spisać zadanie z czarnej magi?...
     - Nie.
     - Tylko ten jeden raz...!
     - Hmm... I co dostane w zamian?
     - Ode mnie możesz pożyczyć moją błękitną apaszkę. Widzę, że już weszły ci w image na stałe. - powiedziała Ginny
     - Pięknie, same nieuki... - powiedziała zrezygnowana sięgając po kuleczkę mozzarelli.
Była niepisana umowa. Nie zwracają na siebie uwagi przy innych. I o dziwo udawało się to. Tylko teraz popatrzyła przelotnie w tamtą stronę. Malfoy dyskutował o czymś z Zabinim.
Neville i Ginny popatrzyli na nią zszokowani.
     - Nie wierzę, że to zrobiłaś.- wybuchnęła śmiechem Ginny.
Kuleczka mozzarelli okazała się być kuleczką masła...
     Czy to przez poranną zabawę czuła się tak beztrosko? Na to wygląda. Choć z Malfoyem łączył ją tylko seks, to działał on na nią bardzo euforystycznie...
     - Kostka masła?... - spytał Cormac. Szli właśnie na pojedynki.
Hermiona uderzyła się w czoło i nie mogła się nie zaśmiać.
     - Kto ci powiedział?
     - Wieści szybko się rozchodzą - pokręcił głową.
     Wieczorem kontynuowali zabawę. Gdy był blisko niej, nie potrafiła opisać tego co czuła. Jej tętno wzrastało. Wiedziała, że jest tu dla niej i zaraz ją nagrodzi za cały dzień trzymania się reguł, za bycie grzeczną uczennicą...
     Klęczała opierając się na łóżku, a Draco z tyłu pieścił jej pośladki, by zaraz przenieść jedną rękę niżej, do jej mokrego miejsca. Niedługo później znajdował się nad nią i całował ją właśnie po karku, gdy Hermiona jęczała słodko prosząc tym samym o więcej. Wszedł w nią na pieska. Hermiona krzyczała jego nazwisko i wiła się pod nim. Nie używał zabezpieczeń, to ona już po ich pierwszej nocy poszła do sklepu i kupiła odpowiedni eliksir. Teraz miała go w szafce w zapasie. Gdy skończyli Draco zaczął się ubierać. Hermiona przykryła się szlafrokiem.
     - Zostań na noc.
Nie odpowiedział, zapinał koszulę.
     - Lubisz jak cię proszę...?
Uśmiechnął się pod nosem.
Pokręciła głową.
     - Nie mam zamiaru tego robić. - Upadła plecami na łóżko.
Draco znalazł się nad nią.
     - Nie musisz - szepnął - dzisiaj robiłaś to już aż nadto.
Hermiona zrobiła lekceważącą minę patrząc mu w oczy. Po chwili lekko uniosła rękę i pogładziła go po włosach. Podniósł ją i obaj usiedli na łóżku. Przytulił ją. To było tak dziwne... że tak dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
❈❈❈
     Ktoś zapukał do drzwi.
     - Hermiona! - Harry był szczerze zdziwiony. Jak dotąd ani razu nie przyszła ona do ich pokoju.
     - Harry... chciałabym porozmawiać z Ronem. Jest może...?
     - Tak! Mmm chwila! Ron! Hermiona! - krzyknął. Weasley brał w tej chwili prysznic.
     - To ja... idę sobie.. Gdziekolwiek. - było przed śniadaniem, widać że sam wstał przed chwilą. Wydawał się jednak poruszony inicjatywą Hermiony. Gdy ubrał buty dał jej szybkiego buziaka w policzek, uśmiechnął się niepewnie i wyszedł. Herm usiadła na łóżku Pottera. Czekała z 10 minut, gdy Ron, już ubrany, wyszedł do niej.
     - Hermiona... - stał, marszcząc brwi. - byłem pewien że już nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Cały czas się unikamy i...
Hermiona patrzyła na niego. Wyglądała na trochę zmartwioną. Wstała powoli.
     - Długo, prawda? Ale jesteś moim przyjacielem. Jak Harry. To co było nie ma już znaczenia Ron. Będę... kochać cię teraz jak brata. - uśmiechnęła się lekko.
Ron podszedł do niej i ją przytulił. Również go przytuliła. Zwykły, przyjacielski uścisk. Bez łez, bez tej goryczy. Czuła się z nim jak z... rodziną. I kochała teraz to uczucie.
❈❈❈
     Hermiona miała okres, ale i tak spotkała się z Malfoyem. I choć nie było to zamierzone, zrobili to. Dobrze, że pod prysznicem, nie musiała  ściągać pościeli. Leżeli teraz na łóżku.
     - W końcu. - westchnęła Hermiona myśląc o Ronie.
     - ... Więc teraz... Wygląda na to że nasze spotkania nie maja dla ciebie sensu?
Odwróciła się do niego i oparła o łokieć.
     - Tak byłoby najlepiej. Ale to tylko zabawa, prawda...?
     - Oczywiście? Ale jak zareagowaliby na to twoi drodzy przyjaciele?
     - Przecież o takich rzeczach nie muszę nikomu mówić... Nikogo z niczym nie okłamuje
     - Skoro tak mówisz... Hah wielka trójca znów razem- powiedział drwiąco
Hermiona zacisnęła usta i rzuciła w niego poduszką.
❈❈❈
     Hermiona, Ron, Harry, Ginny i Luna poszli razem do trzech mioteł. Nareszcie było jak dawniej. Jeszcze za dużo dawniejszych czasów. A jednak czuła jakiś brak. Zaniepokoiło ją to.
     Później, po raz pierwszy w tym roku, przyszła na ich próby przed meczem. Miał on być za miesiąc. Co nie było dziwne, ćwiczyli ze Slytherinem. Co było dziwne, był tam Malfoy. Sam wspominał, że nie chce już grać, ale dowiedziała się,  że został uproszony by kogoś dziś zastępować. No i skończyło się tak jak przewidywała...
     - To niby nie było oszukiwanie?! - Ron wyglądał na wściekłego.
     - W przeciwieństwie do ciebie Weasley umiemy grać, więc po co Zabini miałby oszukiwać.
     - Nie pytałem się ciebie Malfoy. - ostatnie słowo wręcz wypluł.
     - Masz bardzo dużo do powiedzenia jak na kogoś tak bezużytecznego.
Oho. Hermiona schodziła już na dół. Lepiej żeby nie zagłębiali się we wspólną rozmowę...
     - Ron. - chwyciła go za ramię. - daj spokój. Nie przejmuj się tym białym szczurem. - popatrzyła na Malfoya z wyższością.
Ten nie odpowiedział.
     - Skończmy ten cholerny mecz. - wysyczał i wskoczył na miotle zanim ktoś skomentował brawurę Hermiony.
❈❈❈
Draco klęczał na łóżku w rozpiętych spodniach. Przed nim leżała na brzuchu naga Gryffonka. Draco przyciągnął ją do siebie za kostkę i uderzył pasem o pościel.
     - Ja ci dam białego szczura...
❈❈❈
     Hermiona kolejny raz wyszła z Nevillem. Tym razem poszli do pogranicznej kawiarenki. Szli uliczkami Hogsmeade trzymając się za ręce. Taki drobny gest, przyjacielski. Nie wiedziała, że sprawia on Nevillowi aż tak dużą przyjemność.
     - Co prawda nie chcę się o tym uczyć... Ale chętnie bym zobaczył świat mugoli
     - Czuj się zaproszony.
Uśmiechnął się.
     - Ahh i nie uwierzysz co Padma zrobiła tej Bulstrod!
Hermiona lekko się skrzywiła. Ostatnio dziwnie konflikt między Slythrinem i resztą znowu zaczął się zaostrzać. A raczej między Gwardią Dumbledora, a byłymi wyznawcami Voldemora... Oczywiście jeśli trzeba stanie po stronie przyjaciół, ale nie podobało jej się to wszystko...
     Ostatnio dostała na obronie z czarnej magii ocenę powyżej oczekiwań. To nie był wybitny. Przecież była dobra w tym przedmiocie! To zmobilizowało ją do większej pracy. Zebrała wszelki potrzebny jej materiał i rozsiadła się w bibliotece. Nie minęła jednak godzina gdy musiała zrobić przerwę.
     - Herm... - Harry usiadł naprzeciwko niej ze zmarszczonymi brwiami. - Czy nie widziałaś może gdzieś niewidki? Nie mogę jej nigdzie znaleźć...
     - Cholera! - pomyślała Hermiona - Nic dziwnego, że spadają mi oceny skoro zaczynam mieć taką dziurawą pamięć!
     - Tak... tak pożyczyłam ją. Nie gniewaj się.
     - Ohh nie gniewam. Ale następnym razem mnie uprzedź.
     - Nie było cię w pokoju, a ja na chwile potrzebowałam...
     - Do czego?
     - Aa Parvati wchodziła do mojego pokoju i chciałam schować przed nią kosmetyczkę...
     - Przyniesiesz mi ją później?
     - Pewnie. Harry... może zostań ze mną i się poucz? Ostatnio nie poszło ci chyba najlepiej
 Popatrzył na nią po czym pokręcił ze zrozumieniem głową i chwycił podręcznik.
     - Gdzie wyście byli? - spytał Ron pod salą transfuzji.
     - Uczyliśmy się w bibliotece. - odpowiedział Harry. - Ty też powinieneś.
     - Nikt mnie nie zaprosił - burknął rudy.
     - Nic straconego, Hermiona zawsze się uczy
     - Co najwyżej powtarzam...
     - Ty cholerna..! - usłyszeli po chwili. To była Dafne Grengass, której... urosła broda.
     - Taka dziecinada, to na poziomie pierwszego rocznika... - mówiła sobie Hermiona, próbując spoważnieć i walcząc z pojawiającym się na jej twarzy uśmieszkiem.
Zaklęcie rzuciła Ginny.
     - Czemu nie jestem zdziwiona. Teraz wszyscy jesteśmy w to zaangażowani. - pomyślała zrezygnowana podchodząc do ludzi pod klasą.
     - Ups, powinnam zamiast tego zamienić twój język w wężowaty...
Dafne popatrzyła na nią wzrokiem morderczyni. Wyciągnęła różdżkę. AD wyciągnęli różdżki, Slytherin wyciągnął różdżki. Wszyscy stali teraz z nimi w gotowości.
     - Odłóż to. - powiedział do Greengass Harry.
     - Uuu Wybraniec przemówił, wszyscy muszą się podporządkować. - zakpił Zabini.
     - Lepiej żebym się nie powtarzał. - odpowiedział chłodno.
     - Bo co, Potter? - spytał Malfoy.
Langbottom wycelował w niego różdżką. - Bo przestaną być wszędzie porozrzucane takie śmiecie!
     - Ginny... o co poszło? - spytała na szybko Hermiona.
     - Nie interesuj się brudna szlamo. - wysyczała jej w odpowiedzi Greengass, z której Pansy zdjęła już zaklęcie.
     - Nie mów tak do niej. - powiedział nagle ostro Malfoy.
Chyba nikt nie spodziewał się takiej reakcji.
     - C-co? - spytała zdezorientowana Greengass odwracając się do Dracona.
Ich spięciu przyglądały się niższe roczniki, z głębi korytarza można już było zobaczyć Slughorna idącego szybkim krokiem w ich kierunku.
Malfoy westchnął zirytowany chowając różdżkę. - Co za cyrk.
Widząc to Harry również obniżył swoją, a za jego przykładem poszli inni...
❈❈❈
     - Tak powiedziała mojej siostrze!? A to suka! - uniósł się Ron
     - W dodatku... dlaczego Malfoy tak nagle stanął w obronie? - spytał Harry.
     - Ha! Malfoy... chciał pokazać jaki to jest super i jakie to ma dobre serduszko...- naśmiewał się Ron
     - Tak, nie widziałeś że miał wszystko pod kontrolą? - odpowiedział sarkastycznie Potter. - Może bał się większego starcia z Nevillem?
Hermiona chciała przyłączyć się do rozmowy i też dorzucić coś na temat Malfoya, ale była zbyt udobruchana tą jego reakcją...
     - Miona widzimy się jutro.- powiedział Ron skręcając w korytarzu. Jej i Harremu została jeszcze lekcja astronomii.
Gdy Potter poszedł do  łazienki Herm wzrokiem wypaczyła stojącego  przy oknie Dracona. Gdy ten oddał jej niewidkę spotkania u niej w pokoju zostały mocno ograniczone.
Podeszła starając się by nie wyglądało na to, że idzie do niego, po drodze szukała czegoś w torbie. Dalej w niej grzebiąc przystanęła niedaleko i nie patrzyła na niego.
     - Chciałabym ci coś pokazać.
     - Ach tak...?
     - Jest jedno takie miejsce. Po zajęciach...
I podeszła do niego Pansy.
     - Astronomia jest taka nudna... Chociaż to jeszcze nic Draco, jutro lekcje z wielkoludem...
Pansy... odkąd rozeszło się jego zerwanie z Astorią znów zaczęła próbować swoich sił... Hermiona była rozczarowana, że nie udało jej się powiedzieć mu wszystkiego. Malfoy też nie wyglądał na szczęśliwego, że im przerwano. Obok niej zjawił się po chwili Harry.
     Było to trudne zadanie, ale udało jej się. Znalazła odpowiednią chwilę i wręczyła po kryjomu Malfoyowi malutką karteczkę.
''po zajęciach, na wzniesieniu obok chatki Hagrida''
❈❈❈
     Draco wszedł do pokoju. Odstawił torbę, poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic, ubrał się i złapał za klamkę...
     - Draco?... Wracasz na noc? - usłyszał za sobą głos Blaisa.
Malfoy milczał. - Jeszcze nie wiem.
     - A mogę wiedzieć gdzie idziesz?
Puścił klamkę i odwrócił się w jego kierunku.
     - Będziesz się teraz bawił w moją matkę?
     - W kumpla. Dotąd byłem pewien, że spotykasz się jakoś z Astorią. Ale teraz, gdy podobno nie jesteście razem... Jest inna? Która to?
Malfoy wzruszył ramionami i chciał się odwrócić.
     - Hej... Mam nadzieję, że nie ma to nic wspólnego z... no wiesz... nie jesteś znowu w coś uwikłany?
Malfoy zmarszczył brwi.
     - Jeśli są jakieś problemy to jestem tu, stary.
     - ... Chodzi o koleżankę Astorii.
     - Naprawdę? - Zabini wyglądał na szczerze zszokowanego. - W-wow...
     - Tak ''wow'' - pomyślał gniewnie Malfoy. - Nic innego nie byłem w stanie wymyślić...
     - No cóż mogło być gorzej... Ale jeśli chodzi tylko o panienki... Która konkretnie? I spotykacie się teraz na zewnątrz, że ubrałeś kurtkę...?
     - Pogadamy jutro, dobra? Wiesz, trochę  się spóźniam.
Zabini prychnął. - Taa dobra, już nie zatrzymuję.
❈❈❈
     Hermiona stała i patrzyła na dom Hagrida i las obok niego. Nie czekała dłużej niż dziesięć minut, gdy zjawił się Draco. Uśmiechnęła się do niego.
     - Chodź za mną. - Zaświeciła swoją różdżkę.
     Okrążyli dom Hagrida i szli brzegiem Zakazanego Lasu, by zaraz skręcić w jedną wydeptaną trasę w lesie. Malfoy szedł za nią niepewnie, również podświetlił własną różdżkę i trzymał ją w pełnej gotowości. Po chwili jednak wyszli z lasu, ominęli jedno wzgórze, później okrążyli strumień, skręcili w lewo, przeszli dalej na skraj lasu, skręcili w niego i gdy minęli kilka drzew znaleźli się na klifie.
     Z tej strony wiał niesamowity wiatr, sprawiał wręcz, że na dole jezioro tworzyło niewielkie fale. Na górze tylko mierzwił  włosy, nie był tak intensywny. Choć był już listopad było tylko delikatnie chłodno. Rosła tu inna odmiana trawy, gęsta i długa. Wokół znajdowały się nieduże płaskie skały, o gładkiej, połyskującej stalowo powierzchni, o które łatwo można było oprzeć całe plecy. Jezioro prawie zlewało się kolorystycznie z niebem, wszystko było pochłonięte w granatowej czerni, gdzieniegdzie, wpatrując się, można było zobaczyć wysepkę lub skałę. Duży księżyc nad ich głowami, którego 3/4 powierzchni była widoczna, odbijając światło od morza nadawał całemu klifowi wraz z lasem zimny niebieskawy odcień zmieszany z lekką mgłą. Całość tworzyła niezwykły, tajemniczy widok, a odgłos odbijającej się wody był kojący.
     - Pięknie prawda? - spytała Hermiona patrząc przed siebie.
     - Tak. - odpowiedział. Nawet kogoś takiego jak Malfoy musiała oczarować dana sceneria.
     - Kiedyś znalazłam to miejsce z Harrym. - skrzyżowała ręce. - Wschód słońca jest prawdziwym skarbem. Sam zapomniał drogi, a ja... cóż, sama powiedziałam, że nie pamiętam. Wiem, że to samolubnie, ale wracałam już  tu kilka razy... dla pozbierania myśli.
Draco patrzył na nią. Trudno było opisać jej urodę w tym świetle księżyca. Podobała mu się, ale teraz sprawiała wrażenie, jakby była fantastyczną postacią.
     - Proszę, zasłużyłem sobie na taki przywilej...
Odwróciła się do niego i westchnęła zaciskając usta.
     - Byłoby głupio zerwać znajomość z takiego powodu jak peleryna niewidka. Ale chyba nie do końca to przemyślałam. Przecież nie zostaniemy tu do rana...
     - Więc... Chciałbym zobaczyć ten niesamowity zachód słońca.
Kąciki jej ust uniosły się w górę. Usiadła opierając się o jedną skałę. Wydawały się do tego stworzone, jakby były oparciami odczepionymi od tronów. Malfoy przysiadł się blisko niej.
     - Wiesz, nigdy nawet nie przemknęłoby mi przez myśl, że można z tobą normalnie porozmawiać. Że umiesz normalnie rozmawiać.
     - Tak Granger, mogę powiedzieć to samo. Szczególnie... po tym wszystkim.
Hermiona zastanawiała się czy poruszać ten temat. Naprawdę była ciekawa, ale wiedziała, że taka rozmowa to pole minowe. Ale jednak spróbowała.
     - Czy... Żałujesz że Voldemor przegrał?
Malfoy wypuścił powietrze przez nos.
     - Nie.
     - ...Ale dołączyłeś do nich i...
     - Tak. Byłem zadowolony, że byłem śmierciożercą. Tyle że... przez chwilę... Nie dbam o to czy rozumiesz. Nie jestem dobrym gościem, jak twój Potter. Ale... zdałem sobie sprawę, że nie chcę być mordercą.
Hermiona była zadowolona z tego co usłyszała i zdziwiona szczerością.
     - Dobrze że się to skończyło zanim byłeś do tego zmuszony.
Prychnął. - W zasadzie byłem dwa razy, ale sam nie wiem jak, jakoś mnie to ominęło. Raz dzięki Snape'owi. A drugi... Powinnaś pamiętać... Ale faktem jest, że gdyby trwało to dłużej w końcu musiałbym kogoś zabić. Ten znak zobowiązuje. - powiedział kpiąco. Popatrzył na nią, a za chwilę zwrócił wzrok na ziemie.
     - ...Przykro mi... przez to co zrobiła ci Bellatrix
Hermiona pokiwała głową. - To już nie ma znaczenia. Mogło się to wszystko skończyć od razu gdybyś nas wydał. Dlatego nie ma sensu do tego wracać.
Przez chwile panowała cisza.
     - Eh Granger... Pomyśleć, że to tobie się tłumaczę. Dotąd mówiłem o tym Astorii.
     - A reszta Ślizgonów?
     - Nie zauważyłaś?... Wszyscy dalej widząc we mnie śmierciożerce. W zasadzie zawsze tak będzie. Ale to super, jestem ich autorytetem - podsumował kpiąco. - Tak jak dla was Wybraniec. Za to reszta szczerze mnie nienawidzi. Nie żeby nie było powodu.
     - ...To prawda, nie mają powodu żeby cię nie nienawidzić.
     - Gdy wszyscy za tobą przepadają, jesteś bezwartościowy, czyż nie tak? Każdy ma jakiś cholerny wybór, a ja? Miałem przeciwstawić się Voldemorowi, gdy trzymał różdżkę nad moją rodziną? Zresztą rodzina Malfoyów była po stronie Czarnego Pana, miałem się odłączyć? Po co i jak skoro od początku były wobec mnie plany...
Mówił z rozgoryczaniem. Pod tą cyniczną, wredną maską te wszystkie rzeczy musiały cały czas go niszczyć. A o wielu dodatkowych pewnie jeszcze nie wiedziała...
     - Draco... - przerwała mu Hermiona, która zbliżyła się do niego. Ich usta znajdowały się blisko siebie. Nigdy nie mówili do siebie po imieniu. Po prawdzie była to dla nich jedna z bardziej intymnych rzeczy, w końcu ich spotkania nie miały mieć głębszych uczuć, tyle że zaczęło się to od pewnego czasu łamać... Malfoy drgnął na dźwięk swojego imienia. Hermiona przechyliła głowę i oparła się policzkiem o jego policzek.  Później wtuliła się o jego klatkę i siedzieli tak, wymieniając sie jeszcze lekkimi tematami, by niedługo potem smakować ciszę.
❈❈❈
     Była 4.30. Ginny nie mogła spać. Z kim miała o tym porozmawiać? Oczywiście, że z Hermioną. I to najlepiej teraz. Właśnie stała pod jej drzwiami i pukała cały czas w drzwi Granger. Jej irytacja dochodziła już do zenitu. Ta musiała spać jak zabita, a Ruda nie mogła zacząć do niej walić o tej porze. Wyszeptała zaklęcie i zamek puścił. Dało się słyszeć skrzypnięcie, gdy wchodziła do pokoju. Było ciemno, ale gdy zapaliła światło... łóżko było puste. W łazience też jej nie było. Ginny stanęła zdekoncentrowana. Po chwili usłyszała miauknięcie. Kot zaczął ocierać się o jej nogi. Schyliła się do niego.
     - Gdzie ona jest, Krzywołap? - spytała.
❈❈❈
     Dracona zaczęła drażnić jasność, więc powoli zaczął otwierać oczy. Ranek, w stosunku do wczesnej nocy, okazał się być mroźny. W ubraniu było mu ciepło, ale jego twarz była wychłodzona. Hermiona spała w trawie opierając głowę o jego udo. Popatrzył na źródło swojej pobudki i ujrzał wychodzącą nieśmiało znad horyzontu tarczę słońca. Promienie rozświetliły jezioro które delikatnie skrzyło. Można było zobaczyć jedną większą wysepkę z dużym drzewem na środku. Nad wodą para Hipogryfów polowała na swoje śniadanie, a w głębi lasu słychać było śpiew najróżniejszego ptactwa. Niebo było biało niebieskie, a cała jego lewa strona różowa. Rozjaśnione skały służące im za podpórkę okazały się być... kryształami. Mieniły się teraz we wszystkie strony z przewaga purpury i turkusu.
     Trzeba przyznać, że krajobraz rzeczywiście był przepiękny, jak z baśni.
     - Wypadałoby ją obudzić, bo będzie później marudzić... - pomyślał Malfoy.
     - Ziiimno... - powiedziała rozbudzona, powoli się podnosząc.
Trawa była cała w rosie, przez co Hermiona zmokła.
     - Granger, zasnęłaś obok mnie, nie mam pojęcia kiedy zjechałaś do parteru.
Gryfonka zrobiła minę świadczącą o tym, że nawet nie ma ochoty tego komentować. Po chwili jej wzrok padł na widok przed nią. Uniosła lekko głowę próbując łapać ciepło słońca. Patrzyli jeszcze chwilę i Malfoy zaczął się podnosić.
     - Choć, bo się pochorujesz. - powiedział. Złapała go za rękę i też wstała.
     - Rozdzielimy się tam, gdzie się spotkaliśmy. Ty pójdziesz dłuższa trasą. - orzekła.
Stanął naprzeciwko niej.
     - Ja pójdę dłuższą?
Hermiona uniosła jeden kącik ust.
     - I tak zrobisz to, co ja powiem.
Pochylił się nad nią. I w tej chwili usłyszeli rżenie.
Hermiona popatrzyła w bok i zachwycona wciągnęła powietrze. Zirytowany wyczuciem chwili Malfoy podążył za jej wzrokiem. Między drzewami dało się zauważyć jednorożce.
     - Rano są najbardziej aktywne. - powiedziała Hermiona, jakby przed tym zdaniem dodała w myślach ''No tak!''
     Zwierzęta przyglądały się im trochę niepewnie, lecz bardziej z zaciekawieniem. Jeden z odważniejszych wysunął się naprzód. Gdy Hermiona zrobiła krok do przodu podszedł do niej. Zachwycona wyciągnęła powoli rękę i jednorożec pozwolił się jej pogłaskać. Draco patrzył na nią z delikatnym uśmiechem. Spotkanie jednorożca nie było czymś codziennym, tym bardziej pieszczenie go. Nie był zdziwiony, że  zwierze pozwoliło na to Hermionie... Nagle jeden źrebak, biorąc przykład, możliwe że z ojca, również poszedł w jego ślady. Stanął obok i zaraz podszedł do Malfoya. Draco uniósł brwi. Stał przyglądając się maluchowi. Hermiona również wyglądała na zaskoczoną, uśmiechnęła się do Dracona. Ten, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, choć źrebie nie wyglądało na płochliwe, przykucnął i po chwili drapał malca za uchem.
❈❈❈
     Ginny ocknęła się. Próbując sobie przypomnieć, rozejrzała się po pokoju.
     - Nie wierzę... - pomyślała.
Usiadła na łóżku,  następnie poszła do łazienki. Gdy przemyła twarz  stanęła w pokoju i zastanawiała się... Nagle drzwi się otwarły.
     - Ginny?!... - spytała poruszona Hermiona
     - Gdzie ty do cholery byłaś?!
     - Ale... Co ty tu robisz?
     - Przyszłam bo miałam ci coś ważnego do powiedzenia! A ciebie nie było, myślałam że niedługo wrócisz i musiałam zasnąć. Gdzie byłaś cała noc?
     - Cholera! Cholera, cholera, cholera... - Hermiona miała pustkę w głowie. Z kimś raczej być nie mogła, Ruda pewnie by o tym później wspomniała. Gdzie mogła być sama? Ostatnio zaczęła biegać... Tego chyba nie może użyć...
Ginny patrzyła wyczekująco.
     - Ja...
Jej wahanie mogło znaczyć tylko o jednym. Była z facetem! Weasleyowa w życiu by jej teraz nie odpuściła czegoś tak pikantnego, ale widać to co miała jej do powiedzenia naprawdę było bardzo ważne.
     - Hermiona! Jestem w ciąży!
     - Coo!?
Ginny załamała ręce i usiadła bezwładnie na łóżku.
     - I co teraz?! Ja się zabiję, i rodzice mnie zabiją! Jeszcze tyle do końca roku!
     - Ale... Jak to?! To pewne? Robiłaś test?...
     - Nie muszę. Hermiona spóźnia mi się okres, wczoraj wymiotowałam i... nie zawsze się zabezpieczaliśmy. To jest pewne!
Hermiona nie mogła uwierzyć w to co słyszy... I nie wiedziała co zrobić.
     - Ginny... Powiedziałaś już Harremu?
     - Nie! Nie mogę od razu z tym lecieć. Najpierw do mnie to musi dojść, nie potrzebuję jeszcze jego paniki. Jesteś pierwszą osobą która się dowiedziała. Hermiona...
Miona podeszła szybko i objęła przyjaciółkę.
     - Spokojnie Ginny... Wszystko będzie dobrze... Zobaczysz niedługo wszyscy będziemy się cieszyć...Co to za pomysł żeby się nie zabezpieczać?!
Ginny jęknęła.
❈❈❈
     Przed śniadaniem trochę Ślizgonów kręciło się po pokoju wspólnym. Malfoy wyszedł trochę wcześniej od Zabiniego. Nie ominie tego beznadziejnego przesłuchania, ale przynajmniej opóźni. Drogi jego i Astorii skrzyżowały się.
     - Cześć Draco.
     - Astoria. - uśmiechnął się do niej.
     - Em masz może dziś chwile? - popatrzyła mimowolnie w bok. - Po obiedzie...
     - Przyjdę po ciebie, dobrze?
Zdziwiła ją odpowiedź. Popatrzyła na niego i również się uśmiechnęła.
     - Super.
❈❈❈
     - No to słucham... - zagaił Zabini. Jeszcze chwila, a puści do niego oczko.- O której przyszedłeś?
Malfoy nalał sobie kawy i nałożył jajecznice.
     - Wcześnie. Jeszcze spałeś.
     - Widzę, że dalej nie chcesz o tym mówić. Nie było najlepiej.
     - Nie... było fajnie. - uśmiechnął się zadziornie.
     - No! To dowiem się która. Mam trzy, nie cztery teorie.
     - Nie. naciskaj. Nie jesteśmy razem, wiec nie ma sensu o tym gadać.
     - Przecież nikomu tego nie powiem.
     - To tylko chwilowe, taka zabawa, więc naprawdę to nieistotne.
Zabini westchnął zrezygnowany. Sięgnął po herbatę i cukier.
     - Tez chyba znajdę coś chwilowego... Popatrz na tą Granger. Nieźle się obrobiła. Ostatnio mam z nią ciekawe sny. - zaśmiał się. - Nie powiem, całkiem przyjemne. Nie patrz tak na mnie! Przecież wiesz, że bym jej nie tknął... Jak dobra by nie była to dalej szlama. - westchnął.
Malfoy siedział w ciszy. W myślach zabił go już na tysiąc możliwych sposobów.
     - Ale... dalej to nie grzech rozmyślać jak dobra by była.
     - Cholernie dobra, nie dogodziłbyś jej. - pomyślał Malfoy. - Tylko ja mogę ją tknąć, w końcu mówimy do cholery o mnie. I to do mnie krzyczała o jeszcze, gdy ty tylko mogłeś sobie o tym marzyć. - próbował się uspokoić i rzeczywiście, trochę pomogło.
❈❈❈
     - Rozmawiałaś z Ginny? Od rana jest jakaś dziwna... - spytał Ron. Szedł teraz korytarzem wraz z Hermioną. Ta zacisnęła usta.
     - Tak. Jak dla mnie była normalna.
     - Ok... - nie wyglądał na przekonanego.
     - Hej Ron, a co u Jessicy.
Weasley przybrał niepewną minę. Nie wiedział jak prowadzić rozmowę na ten temat.
     - Wszystko w porządku... Nigdy się nie spotkałyście...
     - Tak... będzie trzeba to zmienić w przyszłości...
     - Tak... - zawahał się. - Hermiona jesteś pewna, że nie masz żalu... do niej i w ogóle.
Przystanęła.
     - Tak... mówiłam ci. - uśmiechnęła się lekko. - Jeśli się z nią zobaczę to tylko z przyjacielskimi zamiarami. - uśmiechnęła się i pokręciła głową. To znaczyło: jak możesz mnie jeszcze o to posądzać. Ron również się uśmiechnął. Już rozluźniony.
     - Wiesz jak to jest... Niestety głównie zostają nam listy... No ale nie tak długo do przerwy... Miona, a czy jest coś... między tobą a Nevillem.
Zawahała się.
     - Nie wiem. To na pewno dobry przyjaciel... Zobaczymy co będzie.
     - A Cornac?
     -  ...Zobaczymy co będzie.
Teraz to Ron pokręcił głową.
     - Spędzam z nimi trochę czasu, ale nie dają mi jakiś bardzo istotnych znaków... - wzruszyła ramiona. - Jeśli widzą we mnie kogoś więcej to mogliby to okazać, jak na razie obaj to tylko koledzy.
     - Parę razy wyszliście z Nevillem.
     - Yhym... Ale wiesz Harry w krótkim czasie całował się z Cho a tutaj...nic. Fajnie spędzamy czas, ale wiesz o co mi chodzi...
     - A ty nie możesz się wykazać?
     - A ja wiem czego chcę?
     - Mogę ci tam doradzić jak chcesz...
     - Tak wiem, że nie przepadacie ze sobą z Cornaciem. - zaśmiała się - Team Neville?
Też się zaśmiał.
     - W sumie to nie wiem... Ale jeśli chodzi o ciebie Mionka to nikt ci nie da dłużej nacieszyć się wolnością.
     Podeszli pod sale. Zaczynała się pierwsza lekcja po obiedzie. Zobaczyła Malfoya z... Astorią? Zdziwiło ją to. Nic nie wspominał...
Draco pocałował ją w policzek zanim odeszła. Pansy miała nietęga minę.
❈❈❈
     Obok Hermiony usiadła Ginny. Przez to, że odciągnęła Rona od jej tematu, sama na chwilę też o nim zapomniała.
     - Ginny, jak się czujesz? - spytała ściszonym głosem.
     - A. Jak myślisz.?
     - A Harry...
     - Nie mówiłam mu. Jest jeszcze kurna czas. Nie mam już brzucha.- ostatnie zdanie powiedziała oktawę wyżej. - Był u mnie. Gadaliśmy i biedny jest niczego nieświadomy.
     - Po lekcjach przyjdę do ciebie, ok?
     - Nie, chodźmy do kawiarni. Potrzebuje świeżego powietrza.
     - No tak, teraz to wskazane.
     - ...Hermiona, bo ci coś zrobię.
❈❈❈
     - Mmm lepsza gorąca czekolada nie istnieje.-- Hermiona wzięła kolejny łyk. Napój pysznie rozgrzewał w mroźne popołudnie.
     - W czekoladzie Miodowe Królestwo nie ma żadnej konkurencji. - odpowiedział Neville sam podnosząc swój kubek. - Kupiłaś już wszystko?
     - Tak, dziękuje że ze mną poszedłeś. - uśmiechnęła się uroczo.
Gryfonce pokończyły się kosmetyki, przekąski... Spytała Nevilla o towarzystwo i ten zgodził się od razu. Ginny źle się dziś czuła i cały dzień leżała w pokoju, wczoraj przegadały jej temat pod każdym możliwym kątem i dalej stał on w martwym punkcie...
Usiedli teraz na murku.
     - Ostatnio widziałem jak biegałaś niedaleko Hogwartu.
Hermiona zaśmiała się i schowała twarz w dłoniach.
     - O niee myślałam, że nikt nie widzi.
     - Nie ma czego się wstydzić!
     - Pod koniec zawsze jestem cała czerwona i ledwie łapię oddech. Wolę to praktykować w samotności.
     - Oj tam przesadzasz... Dobrze, wyrobisz sobie kondycje.
     - Yhym trenowałam też jogę.
     - Joge... mówisz?
Miona odchyliła głowę do tyłu.
     - Nie chce mi się, za długo tłumaczenia... Ogólnie to takie tam ćwiczenia... Ty też trochę ćwiczyłeś, co?
     - O, a widać? - spytał niewinnie
Hermiona zrobiła kwaśną minę. - Czy ja wiem...
     Po pewnym czasie zaczęło kropić. Gdy wstawali w ich stronę biegły goniące się dzieci. Jeden wpadł na Hermione, przez co ta upuściła torbę i jej zawartość znalazła się na ziemi.
     - Przepraszam! - krzyknął za nią mały smark nawet się nie zatrzymując.
     - Dzieci... - skomentował Neville schylając się, by pomóc jej to pozbierać.
Podniósł kilka rzeczy, w tym coś w różowym opakowaniu. Popatrzył przelotnie i... znów zwrócił na niego uwagę. Test ciążowy. Usta Nevilla zadrżały jakby nie wiedział czy przyjąć zabawną, zatroskana czy jeszcze inną minę. Hermiona widząc to, a później przedmiot który spowodował tą reakcje, zaplotła dłonie.
     - To nie dla mnie... Kupiłam dla koleżanki. I nie kłamię!
     - Amm nie no ok... Jesteś pewna, że nie dla siebie?
Zabrała mu rzeczy, a ten się zaśmiał.
     - Jestem pewna. Zaufaj mi, tylko komuś pomagam.
     - Komu?
     - O nie, nie będę rozpuszczała plotek.
     Szli w stronę szkoły, ale po drodze drobny deszcz przerodził się w ulewę. Teraz razem biegli, do tego Neville zaczął się wydzierać, przez co Hermiona też krzyknęła. Zanim dobiegli pod dach, zmokli do suchej nitki. Rozbawieni stanęli naprzeciwko siebie.
     - Mniejsza zadyszka niż u mnie. To bieganie już przynosi efekty.
Zaśmiała się. Po chwili Neville pochylił się i ją pocałował. Delikatnie, lekko rozchylił usta. Pocałunek był słodki, podobało jej się. Zarzuciła mu ramiona za szyję. Gdy mieli się już od siebie odsunąć otworzyły się drzwi i znalazł się obok nich Filch.
     - Nie macie nic do roboty bachory? Do środka!
To jeszcze bardziej ich rozbawiło.
❈❈❈
     Na następny dzień Ginny przyszła do Hermiony. Wczoraj cały czas odpoczywała w łóżku, ale nie wyglądała na specjalnie wypoczętą.
      - Dziś jest lepiej? - spytała Herm szukając czegoś w szafce.
     - Yhymm... - przytaknęła Ginny siedząc na łóżku i machając z nudów nogą.
Granger podeszła do niej.
     - Proszę. - wyciągnęła do niej rękę.
     - Hermiona błagam cię... to bez sensu. - powiedziała zirytowana.
     - Nie zaszkodzi.
     - Po jaki pieron...
     - Idź do łazienki!
     - Dobra! - wzięła od niej opakowanie i gniewnie zatrzasnęła za sobą drzwi. Hermiona westchnęła i czekając skrzyżowała ramiona.
Minęła minuta. Dwie. Trzy. Sześć...
Drzwi się otwarły i ukazała się w nich Ginny patrząc na test.
     - Negatywny...
     - Naprawdę?!
     - Ale to dalej nic nie wiadomo! Daj mi drugi!
     - Wzięłam tyko jeden!
     - Coo! Poważnie?!
     - Ugh czekaj... zostań, a ja polecę po kolejny!
     Hermiona szybko się ubrała. Naprawdę się śpieszyła. Raz trochę podbiegła, później szła szybkim krokiem i znów podbiegła. Pogoda jej w tym nie dopingowała. Mimo wielkich chęci i tak nie wróciłaby wcześniej niż po 30 minutach i wiedziała, że w tym czasie Ginny umierała z przejęcia.
     - Jestem! - wróciła w końcu, delikatnie łapiąc oddech, Hermiona. Weasleyowa poleciała do łazienki.
Niedługo po tym otwarła z hukiem drzwi.
     - Negatywny!!!
Hermiona wydała z siebie głośny odgłos ulgi i upadła przodem bezwładnie na łóżko. Po chwili łóżko się zatrzęsło, dołączyła do niej Ginny. Obie leżały na brzuchu z twarzami wbitymi w pościel. Podniosły głowy i popatrzyły na siebie. I zaczęły niesamowicie się chichrać.
❈❈❈
     - Wiesz to nie tak. Oczywiście, że chce mieć dzieci. I to bardzo. Tylko później! - mówiła Ginny pochłaniając ciasto cytrynowe. - Najlepiej jak już będę stara. Za jakieś dziesięć lat.
     - Za dziesięć lat będziemy już stare? - spytała Hermiona podnosząc jedną brew. Jadła swoją porcję siedząc przy biurku, a Ginny siedziała rozłożona na jej łóżku.
     - Dobrze, że uparłaś się by nie mówić Harremu. Ale teraz mu o tym opowiesz?
     - A teraz to nieważne. Mogę wspomnieć tak dla śmiechu.
     - Z pewnością się uśmieje.
     - A może nawet nie będzie na początku wiedział, że to żart...
Ginny znów była w swoim żywiole.
     - Byłabym super ciocią.
     - E tam, zrobilibyśmy cię chrzęsną.
Zaśmiały się. Teraz temat był luźny, wczoraj równie dobrze mogły puścić marsz pogrzebowy...
     - Hermiona... - wzrok Ginny mówił od razu na jaki temat chce teraz zejść...
     - O nie. - pomyślała Granger. Dalej nie myślała co mogła robić tamtej nocy.
Postawiła na terapię szokową.
     - Całowałam się wczoraj z Nevillem.
     - Haa? Serio? I jak było?!
     - Fajnie. - uśmiechnęła się
     - Fajnie?
     - No dobra. Umie się całować!
❈❈❈
     - No i się całowaliśmy! - powtórzyła chłopakom Hermiona. Wieczorem siedziała u Rona i Harrego.
     - Iii spotykacie się teraz? - spytał Harry.
     - Nie... nic oficjalnego. Ale jak się dziś widzieliśmy fajny nastrój się utrzymuje.
     - Obstawiam, że coś z tego będzie. - orzekł Ron. - Ale... - tu Ron spoważniał. - Jeśli chodzi o moją siostrę... Uważaj co robisz Harry!
     - Ale ja nic...
     - Nic?! Pewny jesteś?!
     - No już, już... Na pewno wyniosła jakieś wnioski... - Hermiona poklepała Weasleya po ramieniu.
❈❈❈
     I tak mijał czas w Hogwarcie. Hermiona i Neville jak na razie spotykali się tylko w szerszym gronie. I ostatnio... uczyła się w bibliotece razem z Cornaciem. Zerkała na niego z nad książki. Była miło zaskoczona, że poważnie wziął się teraz za naukę. Widać wziął na poważnie to, że go przepyta...
❈❈❈
     Gdy tego popołudnia sama uczyła się w bibliotece stanął przed nią Malfoy.
Oparł rękę o kant stołu i powiedział cicho. - Teraz ja chcę ci coś pokazać.
Podniosła na niego wzrok, a ten uśmiechnął się lekko. Podejdź na eliksirach na pierwsze piętro pod pierwszą salę.
     - Na eliksirach...?
Popatrzył na nią znużony.
     - Tak Granger. A kiedy?
     - ...Dobrze, będę.
     Malfoy wyszedł z biblioteki. Jej puls podskoczył. Nie widzieli się od wizyty na klifie. Jak dla niej zbyt długo.









Mała notka. Osoby zainteresowane betowaniem zapraszam do kontaktu. Aktualne cóż... zawsze, dopóki historia nie jest skończona. Email: magicznaskrzynka@onet.pl I w zasadzie mile widziane listy w każdej sprawie :)