''Wiedziała, że jest tu dla niej i zaraz ją nagrodzi za cały dzień trzymania się reguł, za bycie grzeczną uczennicą...''
❈❈❈
Mijał
czas, w zasadzie cztery dni... I nic. Ignorowali się bardziej niż zwykle. Nawet
na siebie nie patrzyli. Hermiona chciała przestać myśleć o Ronie? Chyba się
udało... Chyba, bo teraz jej tęsknotę za Ronem zastąpił wielki mętlik w głowie
po seksie z Malfoyem. Powinna się wstydzić,
zrobić coś takiego... Wyglądało na to, że było to jednorazowe i już
nigdy nie ma racji bytu. Podświadomie żałowała, że już nie mają kontaktu,
czasem łapała się na tym, że o nim myśli, o tym co dokładnie robili... Ale głównie dawała radę go unikać. Poza tym
częściej niż zwykle rozmawiała z Cornaciem. Z Nevillem również, wczoraj
przecież wyszła na miasto właśnie z nim, Harrym i Ginny. Ron się czymś
wykręcił, zapewne gdy usłyszał, że z początku to Hermiona nie chciała iść... Niemniej
jednak chodzi o to, że podobało jej się jak spędzała czas, gdy nie siedziała
nad książkami. Nie miała czasu na głębsze rozważania, problemem zostawały tylko
noce...
- Ucząc się
w nocy tylko zyskam... Co? - powiedziała na głos
- Emm... - Neville wyglądał na
zdekoncentrowanego.
- Ah! - wreszcie do niej dotarło.-
Przepraszam!... Tak, chodźmy od razu.- Uśmiechnęła się lekko. W końcu to dziś
mieli razem gdzieś wyjść, tak sami. Oj, była mu to winna.
- Nad czym się tak zamyśliłaś? -
również się uśmiechnął.
- ...Nad projektem z eliksirów.
- Więc kluczem do sukcesu jest
ciągłe myślenie o nim. - zadumał się Gryfon. Hermiona parsknęła.
- Podaj mi lepiej te gofry.
- Proszę bardzo.
- Gdzie to się wybieracie hmm? -
spytała Ginny
- Idziemy do trzech mioteł.
- Ale że sami?
- Słyszałem, że rude to wredne, ale
wygląda na to,że również ciekawskie.
Obie z Ginny prychnęły na ten
komentarz.
- Tak? A wiesz ja słyszałam, że
zwierzęta przejmują cechy po właścicielach, a tutaj mamy trochę na odwrót.
Właścicielu ropuchy...
Na ten komentarz zaśmiał się nawet
Harry.
- Ale Teodorze to daj spokój. -
żachnął się Neville.
- Langbottom! - krzyknął Finnigan,
gdy większość uczniów kończyła swoje posiłki. - Idziesz?
- Nie! Idziemy na randkę z
Hermioną. - Odkrzyknął wywołany.
- Neville... - pomyślała Hemriona.
Jego odpowiedź usłyszały najbliższe osoby, w tym Malfoy wychodzący z sali.
- Neville może... nie chodźmy
teraz? - Spytała Herm. - Tylko za jakieś pół godziny? Nie pójdę przecież tak... -
pokazała na swój mundurek.
- Przecież świetnie wyglądasz! Daj
spokój, żartowałem, idziemy tylko trochę się rozluźnić. Zresztą wtedy sam
musiałbym się przebrać. I chyba miałbym większy problem co włożyć niż ty.
Zaśmiała się. - No dobrze, już
dobrze.
Rzeczywiście. Mówił o rozluźnieniu
i nie kłamał. Pili już drugie kremowe piwo i naprawdę dobrze się bawili w swoim
towarzystwie.
- To głupie!
- Nie, nie głupie. Wiele ludzi tak
robi.
- I sama nad jakimś myślałaś?
- Nie, do mnie to nie pasuje.
- Tak myślę, że masz rację... I to
zostaje do końca życia, tak?
- Tak, choć teoretycznie można
usunąć. No ale zostaje ślad. I sposób usunięcia jest bolesny, zresztą same
wykonanie również.
Neville pokręcił głową. - Jeszcze
raz jak to się nazywa?
- Tatuaż.
- Po co komu kotek na plecach przez
całe życie?
Zaśmiała się. - To był tylko
przykład. Może być też pamiątka po kimś, jakiś ważny symbol... - wzięła łyk
piwa. - Choć rzeczywiście nieraz mugole po jakimś czasie żałują, że je
zrobili.
- Cóż... Trwały... Tatuaż, i tak
godne podziwu, że mogą je wykonać.
- Ojj jak każdy zdziwiłbyś się co
mogą zrobić. Idź na zajęcia mugoloznawstwa.
- Ha! Niestety, może nie wiesz, ale
nigdy nie byłem orłem z... No tak. Dodawanie sobie przedmiotów nie pomoże mi z
tymi które już mnie gonią.
- Jesteś orłem z zielarstwa!
- A tu masz rację. To uwielbiam.
Idziemy się przejść? Zaraz będzie po sieście i wszyscy zaczną tu ściągać.
- Pewnie. - Uśmiechnęła się i
chwyciła za wyciągniętą dłoń.
Dużo rozmawiali i żartowali,
doszli aż nad jezioro Hogwartu. Neville stał parę metrów od Hermiony i
wymachiwał różdżką.
- Może jak zrobimy fontannę? Alarte...
- Niee - przerwała Hermiona - daj mu
spokój
- Słyszałem że jest przyjazny
- Kto go tam wie, to w końcu
kraken, szczególnie jak go obudzisz...
- Hermiona nie bój się, jestem tu
- Ja się boję? Stoję bliżej jeziora
niż ty!
Naville zaśmiał się i schował
różdżkę.
- No dobrze, jeśli nie chcesz
ładnej fontanny.
Hemriona skrzyżowała rękę i
pokręciła głową z półuśmiechem, jakby chciała powiedzieć coś na kształt
''dzisiejsze dzieci...''
- A słyszałaś też, że to tak
naprawdę Godryk Gryffindor?
Hermiona podeszła do niego. - Aha,
z pewnością.
Neville objął ja ramieniem i
ruszyli razem w stronę Hogwartu.
- Mogliśmy go o to teraz
zapytać... - powiedział chłopak.
❈❈❈
Został kwadrans do lekcji. Zeszło
im dłużej niż planowali.
- Idę szybko wziąć swoje rzeczy
żeby się nie spóźnić. Widzimy się w klasie! - Zanim się odwróciła dodała jeszcze
- Było świetnie, dzięki. - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Neville
uśmiechnął się i prawie niezauważalnie zarumienił. Hermiona pomyślała, że jest
słodki.
Miona przyszła na równo z nauczycielem.
- Hagrid, niedługo przyjdzie
Neville, pewnie nie może czegoś znaleźć.
- Hmm dobrze. Zaraz zaczynamy,
najwyżej dojdzie.
- Gdzie żeście łazili tyle czasu? -
spytała Ginny
- Nawet nie wiem kiedy to minęło.
Zaczęło się od piwa.
- Piłaś piwo przed lekcjami? - Harry
udawał zszokowanego
Hermiona popatrzyła na niego
ironicznie. - Nawet dwa. A musiałabym wypić ze dwadzieścia by przestać kojarzyć
fakty. Cóż, to nie mugolskie piwo... Moja mama śpi już po jednym
- O to trzeba kiedyś spróbować. -
Powiedziała Ginny
- Ron, biorąc pod uwagę twoje
zdolności wystarczy ci jedno piwo tak jak mamie Hermiony. - zaśmiał się Harry
- Picie piwa to nie zdolność...
- Przesadzasz, dodałabym jeszcze
łyk ognistej whisky... - wtrąciła Ginny.
Cała trójka się zaśmiała, podczas
gdy Ron udawał obrażonego.
- Dobra. - Zaczął Hagrid widząc
biegnącego Longbottoma. - Dzisiejsza lekcja będzie dotyczyła... Gumochłonów.
Wszyscy jęknęli.
Później Hemriona miała jeszcze
trzy kolejne lekcje. Cały dzień minął jej... miło. Większą część spędziła z
Nevillem, miała bardzo krótki, ale znaczny, bo nie miała ponurych uczuć,
kontakt z Ronem. Później zaległa nauka w bibliotece... Wszystko to pozwoliło
nie myśleć jej o Malfoyu. Ale teraz, gdy leżała w łóżku cały czas siedział jej
w głowie. Może traktować to wszystko jak słodki sen? Pomyślała też o jego
dziewczynie. Nie znała jej, więc nie mogła jej oceniać. Czuła się źle, bo z
pewnością zepsuła to co ich łączyło. Do niczego go nie zmuszała, ale namawiała,
już tak.
- Nie zasługuje na to by czuła to
co ja czułam. Jak mogę być taką jedzą...
Wierciła się. Z jednej strony
męczyły ją wyrzuty sumienia, a z drugiej coś na kształt... tęsknoty? Wstała i
zaczęła czytać.
Rano nie była wyspana. Na
śniadaniu wypiła sporą ilość kawy. Chciała by ten dzień również jakoś jej
minął, jeśli nie przyjaźnie jak wczoraj to chociaż neutralnie. Jednak stało się
coś co nie zaszufladkowałaby jako neutralne.
Jako ostatnią lekcje przed kolacją
miała eliksiry. Okazało się, że dziś będą mieć zajęcia razem z rocznikiem
szóstym, nie dosłyszała z jakiego powodu, bo w tym samym czasie Luna wręczyła
jej bransoletkę przyjaźni i zaczęła opisywać jej moc, a następnie podeszła z
ich garstką do kogoś innego.
Na korytarzu zrobił się ścisk.
Hermiona stała tam gdzie była, oparta o kamienny parapet. Obok niej stał ktoś młodszy,
a z drugiej strony zobaczyła nagle Malfoya. Sam nieświadomie znalazł się koło
niej, również przytłoczony przez rozpierzchniętych wszędzie dodatkowych
trzydziestu uczniów. Hermiona, nie zastanawiając się zbyt długo, pomyślała
tylko, że sytuacja już się nie powtórzy.
- Jak się masz? - spytała
Malfoy prychnął. Nie patrzyli na
siebie.
- Granger, pomyślałaś, że
zostaniemy teraz kolegami?
- Zadałam pytanie tylko z
grzeczności.
- Również zadałem pytanie.
- ...Jeśli twoja odpowiedź na twoje
pytanie brzmi absolutnie nie, to moja i tak nie ma znaczenia.
Przez chwile milczał. - ... Może
nie absolutnie...
Hermiona nie wiedziała co
odpowiedzieć.
- To może dziś w nocy...? - spytała
cicho.
Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy.
Nie mogła się skupić. W ogóle. Na
szczęście lekcja była powtórką z piątej klasy, a w dodatku pracowali w aż
pięciu, sześcioosobowych grupach, więc nie musiała specjalnie udawać, że jest
pochłonięta pracą. Przestawiała składniki, dzieliła je na mniejsze grupki...
Grupie powiedziała, ze źle się czuje, by nie zwalili wszystkiego na jej głowę.
- Czy aby przypadkiem nie ja sama
ubolewałam wczoraj nad losem Astorii? I znowu robię to samo?! Ale... na pewno
już z nią rozmawiał... Nie zaprzeczył o zbliżeniu się... ale musiałam od razu
wyjeżdżać z takim zbliżeniem?! Idiotka... Skończona... Kiedy on zaczął tak na
nią działać? Naville, Cormac... Ale Malfoy?! Litości...Mogę się jeszcze
wycofać...
I gdy lekcja się skończyła
rzeczywiście skręciła za nim w stronę, w którą chodzą Ślizgoni. Zobaczyła
Malfoya w gronie Goyla, Pansy, Dafne, Zabiniego...
- A ty gdzie? - krzyknęła za nią
Ruda.
Stanęła i odwróciła się w jej
kierunku. Tłumaczyła sobie, że było za dużo świadków, chociaż wiedziała, że to
nieprawda. Mogła przecież podbiec, powiedzieć ''jednak. nie.'' i wrócić do
Ginny. Wzięli by ją za wariatkę, ale on wiedziałby o co chodzi. Nie zrobiła
tego. Znowu.
Na kolacji też zrezygnowała z prób
anulowania zaproszenia. Ich wzrok spotkał się raz, drugi. Szczerze mówiąc coraz
bardziej chciała się z nim zobaczyć. Próbowała skupić się na tym co mówił do
niej Neville.
Siedziała w swoim pokoju. Godzina
21.
- A co jeśli znowu przyjdzie tak późno...? Gdy
pójdę do łazienki czas na pewno minie jak ostatnio... I pomyśli że to specjalnie
dla niego. Cóż, i tak przecież muszę się umyć.
Nie brała prysznica już tak długo.
Ale zdążyła umyć głowę, zmyła makijaż, choć tym razem poprawiła lekko rzęsy
maskarą i nałożyła czerwony błyszczyk. Ubrała dwuczęściową piżamę. Kuse
spodenki w czarno-białą kratkę i do kompletu czarno-biały top na ramiączkach z
przyszytymi trzema guziczkami. Wymodelowała włosy. Na rano oczywiście. Było po
23. Co miała ze sobą zrobić...? No tak! Wzięła się za książkę. Sięgnęła po tą
od transmutacji i zaczęła przerabiać temat, który miał być na następnej lekcji.
Rzeczywiście, jak zawsze, pochłonęło ją to. W pewnej chwili poczuła chłód.
Wstała i wyciągnęła z szafy wełniany płaszczyk, zapięła go i wróciła do nauki.
W podświadomości po jakimś czasie zaczęła myśleć, że nie przyjdzie, ale lektura
wygrywała. Przed północą drzwi się otwarły. Hermiona podniosła wzrok.
- Co tam czytasz Granger? - oparł
się on nie plecami i zamknął za sobą.
Hermiona odłożyła książkę, wstała
i zaplotła ręce za sobą.
- To jednak
zły pomysł Malfoy.
- Co ty nie
powiesz. - włożył ręce do kieszeni szaty i stał oparty o drzwi.
- Masz
dziewczynę. Nie przeszkadza ci to?
Draco
zacisnął usta.
- Nie
jestem teraz z Astorią.
- Więc...
Powiedziałeś jej?... I zerwała z tobą...?
- Nie
mówiłem jej.
- Więc.. ty
z nią...?
- Jesteśmy
w trakcie przerwy. Poprosiłem ją o to.
Gryfonka
skrzyżowała ręce.
- Wygodnie.
- Nie
chodzi o wygodę. - warknął.
- Powinieneś
jej najpierw powiedzieć co zrobiłeś, a nie ją oszukiwać.
-Nie
oszukuje jej. - podszedł do niej. - Powiedziałem jej, że nie możemy być przez
jakiś czas razem, bo tak czuje. Gdybym był nieuczciwy zostawiłbym ją przy
sobie.
Stali tak
chwile w ciszy.
- A ty
Granger? Musisz się dobrze bawić. Z iloma facetami juz spałaś w tym roku.
- Słucham...?!
- Dużo
czasu spędzasz z Nevillem. Łasi się do ciebie jak szczęśliwy kundel. Szczerość
za szczerość, nie jest to jedna z cech Gryffindoru? - spytał ironicznie.
Hermiona
zmarszczyła brwi.
- Z
żadnym. - Jej wzrok uciekł w bok. - Tylko... z tobą.
Malfoy
patrzył na nią przez chwile.
- W tym
sypiasz Granger? Zimno ci?
Jedną ręką
odpiął pierwsze trzy guziczki. Uśmiechnął się kpiąco.
- Udało ci
się to ładnie zakryć przez ten cały czas? - spytał na widok malinek na szyi.
Guziczki
swetra tak naprawdę ledwie się trzymały. Wystarczyło szarpnąć by wszystkie je
odpiąć. Gdy ściągnął go z niej jego uśmieszek zniknął.
- ...Nie
miałem zamiaru tego zrobić.
Schylił
lekko głowę i ściągnął brwi patrząc na jej sińce. Dalej wyglądało to źle, ale
już nie tak makabrycznie. Spiął się i zacisnął zęby. Widząc to Hermiona
zbliżyła się do niego.
- Gdybyś widział je wcześniej... - przemknęło jej
kąśliwie przez myśl
- No co ty,
Malfoy. Przejmujesz się tym co zrobiłeś Granger? Od kiedy?
Jedną
dłonią dotknęła jego policzka i zbliżyła usta do jego ucha, by wyszeptać:
- Jeśli
przez to będziesz się hamować to cię zabiję.
Po czym
skubnęła go w płatek. Malfoy zadrżał, chwycił ją za skraj bluzeczki i ją z niej
ściągnął.
❈❈❈
Obudziła
się. To co poczuła było chyba po prostu radością. Malfoy dalej z nią był.
Leżała wtulona w jego klatkę piersiową. O ile było to możliwe w smugach światła
jego włosy zdawały się jeszcze jaśniejsze. Spał spokojnie jedną ręką ją
okrywając. Słuchała jego oddechu, jego bicie serca i sama poczuła dziwne ciepło
w środku. Pozwoliła sobie tak leżeć przez kilka minut aż w końcu, niechętnie,
zdecydowała się wrócić do rzeczywistości. Popatrzyła na zegarek. Tak późno...
Podniosła się i delikatnie przeciągnęła.
- Au... -
znaczna poprawa. Była pogryziona i na nieszczęście pojawiły się nowe malinki,
ale nie była już tak purpurowa. Sięgnęła po dzbanek przy łóżku i nalała sobie
wody. Malfoy również zaczął się wybudzać. Podniósł się lekko i oparł głowę o
framugę łóżka, widać dalej był rozespany, bo leżał tak z zamkniętymi oczami.
- Zastanawiam
się jak z tą wyjdziesz.
- A która
jest godzina?... - powiedział jak przez sen
- Za
godzinę jest śniadanie.
- Ehh no to
wyjdę w trakcie śniadania.
Skończyła
pić. Usiadła teraz obejmując kolana.
Dziwne,
ale pomyślała o Ronie. Czy to nie przez niego? A może przez tą Jessice. Tą
ładną... biuściastą...
- Myślisz,
że jestem płaska? - spytała nagle
- ...Nie,
podoba mi się twoje ciało. - powiedział dalej drzemiąc.
Pokiwała
zamyślona głową przyjmując to do wiadomości.
- Chciałam
tylko zapomnieć o Ronie.
- Ponieważ cię rzucił. - zakpił
- ...Dla
innej. Mugolaczki
Draco
parsknął. - No to się nie popisałaś Granger.
- I? -
spytał. - Pomogłem? - Wyciągnął rękę i pogładził ją po plecach.
Ten dotyk
był dla niej niezwykle przyjemny.
- Trudno
powiedzieć...
- Jak
wielką przyjemność sprawia ci rozwalanie mi pleców i ust?
- Ogromną
- Można
zauważyć... - przejechał kciukiem po wardze.
Hermiona
położyła się i wtuliła się w niego. Malfoy objął ją ramieniem i leżeli tak do
czasu, gdy od piętnastu minut uczniowie jedli śniadanie.
- Jednak
nie możesz tak wyjść... Nadal jest ryzyko. Poczekaj... - Wstała i ubrała na
szybko płaszcz i buty. Wyszła z pokoju by wrócić po 10 minutach z peleryną
niewidką.
- Tylko
pożyczyłam. Więc jest do zwrotu. - podała mu ją. Uśmiechnęła się do niego.
Odwzajemnił uśmiech i zaczął ją zakładać.
Od teraz
wszystko było inaczej. Ich spotkania... można było uznać za coś normalnego.
Widywali się dość często, choć przy innych nie dali tego po sobie poznać.
❈❈❈
- No choć
mamy alko!
- Źle się
czuje... Naprawdę...
- Szkoda. -
Ginny zrobiła smutną minkę. - Jak coś to wpadaj!
Hermiona
zamknęła drzwi i odwróciła się do Malfoya. Ten jedną ręką podniósł jej
podbródek.
- Źle się
czujesz? To może powinienem iść, jeszcze się czymś zarażę...
Drugą rękę
włożył jej pod spódnicę.
❈❈❈
Kilka dni
później Hermiona zaczęła go budzić.
- Malfoy...
Jest już 5, idź już do siebie.
- Cholera... -
podniósł się i zaczął powoli wstawać z łóżka. Usiadł na krawędzi i próbował się
rozbudzić. Herm wstała i kucnęła naprzeciwko niego. Draco pogłaskał ją za uchem
i trzymał usta blisko jej skroni podczas gdy ona zaczęła głaskać dłonią po
wewnętrznej części jego ud. Po pewnym czasie zeszła ręką głębiej i włożywszy ją
do bokserek zaczęła bawić się jego nabrzmiałym członkiem. Niedługo po tym
opierała się o komodę podczas gdy Draco stojący za nią zaczął w nią wchodzić.
Jęczała z rozkoszy.
- Widzę, że
wyspana. - Zaczął Neville
- hmm nie
bardzo... - nabiła naleśnika na widelec.
- Ciekawy
sposób jedzenia. Szkoda, że nie ma pałeczek.
Patrząc na
niego z boku, Miona obdarowała go lekceważącym spojrzeniem.
- A tak...
Najkochańsza Hermionko, dałabyś mi spisać zadanie z czarnej magi?...
- Nie.
- Tylko ten
jeden raz...!
- Hmm... I
co dostane w zamian?
- Ode mnie
możesz pożyczyć moją błękitną apaszkę. Widzę, że już weszły ci w image na
stałe. - powiedziała Ginny
- Pięknie,
same nieuki... - powiedziała zrezygnowana sięgając po kuleczkę mozzarelli.
Była niepisana
umowa. Nie zwracają na siebie uwagi przy innych. I o dziwo udawało się to.
Tylko teraz popatrzyła przelotnie w tamtą stronę. Malfoy dyskutował o czymś z
Zabinim.
Neville i
Ginny popatrzyli na nią zszokowani.
- Nie
wierzę, że to zrobiłaś.- wybuchnęła śmiechem Ginny.
Kuleczka
mozzarelli okazała się być kuleczką masła...
Czy to
przez poranną zabawę czuła się tak beztrosko? Na to wygląda. Choć z Malfoyem
łączył ją tylko seks, to działał on na nią bardzo euforystycznie...
- Kostka
masła?... - spytał Cormac. Szli właśnie na pojedynki.
Hermiona
uderzyła się w czoło i nie mogła się nie zaśmiać.
- Kto ci
powiedział?
- Wieści
szybko się rozchodzą - pokręcił głową.
Wieczorem
kontynuowali zabawę. Gdy był blisko niej, nie potrafiła opisać tego co czuła.
Jej tętno wzrastało. Wiedziała, że jest tu dla niej i zaraz ją nagrodzi za cały
dzień trzymania się reguł, za bycie grzeczną uczennicą...
Klęczała
opierając się na łóżku, a Draco z tyłu pieścił jej pośladki, by zaraz przenieść
jedną rękę niżej, do jej mokrego miejsca. Niedługo później znajdował się nad
nią i całował ją właśnie po karku, gdy Hermiona jęczała słodko prosząc tym
samym o więcej. Wszedł w nią na pieska. Hermiona krzyczała jego nazwisko i
wiła się pod nim. Nie używał zabezpieczeń, to ona już po ich pierwszej nocy
poszła do sklepu i kupiła odpowiedni eliksir. Teraz miała go w szafce w
zapasie. Gdy skończyli Draco zaczął się ubierać. Hermiona przykryła się
szlafrokiem.
- Zostań na
noc.
Nie
odpowiedział, zapinał koszulę.
- Lubisz
jak cię proszę...?
Uśmiechnął
się pod nosem.
Pokręciła
głową.
- Nie mam
zamiaru tego robić. - Upadła plecami na łóżko.
Draco
znalazł się nad nią.
- Nie
musisz - szepnął - dzisiaj robiłaś to już aż nadto.
Hermiona
zrobiła lekceważącą minę patrząc mu w oczy. Po chwili lekko uniosła rękę i pogładziła
go po włosach. Podniósł ją i obaj usiedli na łóżku. Przytulił ją. To było tak
dziwne... że tak dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
❈❈❈
Ktoś
zapukał do drzwi.
- Hermiona! -
Harry był szczerze zdziwiony. Jak dotąd ani razu nie przyszła ona do ich pokoju.
- Harry...
chciałabym porozmawiać z Ronem. Jest może...?
- Tak! Mmm
chwila! Ron! Hermiona! - krzyknął. Weasley brał w tej chwili prysznic.
- To ja...
idę sobie.. Gdziekolwiek. - było przed śniadaniem, widać że sam wstał przed
chwilą. Wydawał się jednak poruszony inicjatywą Hermiony. Gdy ubrał buty dał
jej szybkiego buziaka w policzek, uśmiechnął się niepewnie i wyszedł. Herm
usiadła na łóżku Pottera. Czekała z 10 minut, gdy Ron, już ubrany, wyszedł do
niej.
- Hermiona... -
stał, marszcząc brwi. - byłem pewien że już nie chcesz mieć ze mną nic
wspólnego. Cały czas się unikamy i...
Hermiona
patrzyła na niego. Wyglądała na trochę zmartwioną. Wstała powoli.
- Długo,
prawda? Ale jesteś moim przyjacielem. Jak Harry. To co było nie ma już
znaczenia Ron. Będę... kochać cię teraz jak brata. - uśmiechnęła się lekko.
Ron
podszedł do niej i ją przytulił. Również go przytuliła. Zwykły, przyjacielski
uścisk. Bez łez, bez tej goryczy. Czuła się z nim jak z... rodziną. I kochała
teraz to uczucie.
❈❈❈
Hermiona
miała okres, ale i tak spotkała się z Malfoyem. I choć nie było to zamierzone,
zrobili to. Dobrze, że pod prysznicem, nie musiała ściągać pościeli. Leżeli teraz na łóżku.
- W końcu. -
westchnęła Hermiona myśląc o Ronie.
- ... Więc
teraz... Wygląda na to że nasze spotkania nie maja dla ciebie sensu?
Odwróciła
się do niego i oparła o łokieć.
- Tak
byłoby najlepiej. Ale to tylko zabawa, prawda...?
- Oczywiście?
Ale jak zareagowaliby na to twoi drodzy przyjaciele?
- Przecież
o takich rzeczach nie muszę nikomu mówić... Nikogo z niczym nie okłamuje
- Skoro tak
mówisz... Hah wielka trójca znów razem- powiedział drwiąco
Hermiona
zacisnęła usta i rzuciła w niego poduszką.
❈❈❈
Hermiona,
Ron, Harry, Ginny i Luna poszli razem do trzech mioteł. Nareszcie było jak
dawniej. Jeszcze za dużo dawniejszych czasów. A jednak czuła jakiś brak.
Zaniepokoiło ją to.
Później,
po raz pierwszy w tym roku, przyszła na ich próby przed meczem. Miał on być za
miesiąc. Co nie było dziwne, ćwiczyli ze Slytherinem. Co było dziwne, był tam
Malfoy. Sam wspominał, że nie chce już grać, ale dowiedziała się, że został uproszony by kogoś dziś zastępować.
No i skończyło się tak jak przewidywała...
- To niby
nie było oszukiwanie?! - Ron wyglądał na wściekłego.
- W
przeciwieństwie do ciebie Weasley umiemy grać, więc po co Zabini miałby
oszukiwać.
- Nie pytałem się ciebie Malfoy. - ostatnie
słowo wręcz wypluł.
- Masz
bardzo dużo do powiedzenia jak na kogoś tak bezużytecznego.
Oho.
Hermiona schodziła już na dół. Lepiej żeby nie zagłębiali się we wspólną
rozmowę...
- Ron. -
chwyciła go za ramię. - daj spokój. Nie przejmuj się tym białym szczurem. -
popatrzyła na Malfoya z wyższością.
Ten nie
odpowiedział.
- Skończmy
ten cholerny mecz. - wysyczał i wskoczył na miotle zanim ktoś skomentował
brawurę Hermiony.
❈❈❈
Draco
klęczał na łóżku w rozpiętych spodniach. Przed nim leżała na brzuchu naga
Gryffonka. Draco przyciągnął ją do siebie za kostkę i uderzył pasem o pościel.
- Ja ci
dam białego szczura...
❈❈❈
Hermiona
kolejny raz wyszła z Nevillem. Tym razem poszli do pogranicznej kawiarenki. Szli
uliczkami Hogsmeade trzymając się za ręce. Taki drobny gest, przyjacielski. Nie
wiedziała, że sprawia on Nevillowi aż tak dużą przyjemność.
- Co prawda
nie chcę się o tym uczyć... Ale chętnie bym zobaczył świat mugoli
- Czuj się
zaproszony.
Uśmiechnął
się.
- Ahh i nie
uwierzysz co Padma zrobiła tej Bulstrod!
Hermiona
lekko się skrzywiła. Ostatnio dziwnie konflikt między Slythrinem i resztą znowu
zaczął się zaostrzać. A raczej między Gwardią Dumbledora, a byłymi wyznawcami
Voldemora... Oczywiście jeśli trzeba stanie po stronie przyjaciół, ale nie
podobało jej się to wszystko...
Ostatnio
dostała na obronie z czarnej magii ocenę powyżej oczekiwań. To nie był wybitny.
Przecież była dobra w tym przedmiocie! To zmobilizowało ją do większej pracy.
Zebrała wszelki potrzebny jej materiał i rozsiadła się w bibliotece. Nie minęła
jednak godzina gdy musiała zrobić przerwę.
- Herm... - Harry
usiadł naprzeciwko niej ze zmarszczonymi brwiami. - Czy nie widziałaś może
gdzieś niewidki? Nie mogę jej nigdzie znaleźć...
- Cholera! - pomyślała
Hermiona - Nic dziwnego, że spadają mi oceny skoro zaczynam mieć taką dziurawą
pamięć!
- Tak...
tak pożyczyłam ją. Nie gniewaj się.
- Ohh nie
gniewam. Ale następnym razem mnie uprzedź.
- Nie było
cię w pokoju, a ja na chwile potrzebowałam...
- Do czego?
- Aa
Parvati wchodziła do mojego pokoju i chciałam schować przed nią kosmetyczkę...
- Przyniesiesz
mi ją później?
- Pewnie.
Harry... może zostań ze mną i się poucz? Ostatnio nie poszło ci chyba najlepiej
Popatrzył na nią po czym pokręcił ze
zrozumieniem głową i chwycił podręcznik.
- Gdzie wyście
byli? - spytał Ron pod salą transfuzji.
- Uczyliśmy
się w bibliotece. - odpowiedział Harry. - Ty też powinieneś.
- Nikt mnie
nie zaprosił - burknął rudy.
- Nic
straconego, Hermiona zawsze się uczy
- Co najwyżej
powtarzam...
- Ty
cholerna..! - usłyszeli po chwili. To była Dafne Grengass, której... urosła
broda.
- Taka
dziecinada, to na poziomie pierwszego rocznika... - mówiła sobie Hermiona,
próbując spoważnieć i walcząc z pojawiającym się na jej twarzy uśmieszkiem.
Zaklęcie
rzuciła Ginny.
- Czemu nie
jestem zdziwiona. Teraz wszyscy jesteśmy w to zaangażowani. - pomyślała
zrezygnowana podchodząc do ludzi pod klasą.
- Ups,
powinnam zamiast tego zamienić twój język w wężowaty...
Dafne
popatrzyła na nią wzrokiem morderczyni. Wyciągnęła różdżkę. AD wyciągnęli
różdżki, Slytherin wyciągnął różdżki. Wszyscy stali teraz z nimi w gotowości.
- Odłóż to. - powiedział do Greengass Harry.
- Uuu
Wybraniec przemówił, wszyscy muszą się podporządkować. - zakpił Zabini.
- Lepiej
żebym się nie powtarzał. - odpowiedział chłodno.
- Bo co,
Potter? - spytał Malfoy.
Langbottom
wycelował w niego różdżką. - Bo przestaną być wszędzie porozrzucane takie
śmiecie!
- Ginny...
o co poszło? - spytała na szybko Hermiona.
- Nie
interesuj się brudna szlamo. - wysyczała jej w odpowiedzi Greengass, z której
Pansy zdjęła już zaklęcie.
- Nie mów
tak do niej. - powiedział nagle ostro Malfoy.
Chyba nikt
nie spodziewał się takiej reakcji.
- C-co? -
spytała zdezorientowana Greengass odwracając się do Dracona.
Ich
spięciu przyglądały się niższe roczniki, z głębi korytarza można już było
zobaczyć Slughorna idącego szybkim krokiem w ich kierunku.
Malfoy
westchnął zirytowany chowając różdżkę. - Co za cyrk.
Widząc to
Harry również obniżył swoją, a za jego przykładem poszli inni...
❈❈❈
- Tak
powiedziała mojej siostrze!? A to suka! - uniósł się Ron
- W
dodatku... dlaczego Malfoy tak nagle stanął w obronie? - spytał Harry.
- Ha!
Malfoy... chciał pokazać jaki to jest super i jakie to ma dobre serduszko...-
naśmiewał się Ron
- Tak, nie
widziałeś że miał wszystko pod kontrolą? - odpowiedział sarkastycznie Potter. -
Może bał się większego starcia z Nevillem?
Hermiona
chciała przyłączyć się do rozmowy i też dorzucić coś na temat Malfoya, ale była
zbyt udobruchana tą jego reakcją...
- Miona
widzimy się jutro.- powiedział Ron skręcając w korytarzu. Jej i Harremu została
jeszcze lekcja astronomii.
Gdy Potter
poszedł do łazienki Herm wzrokiem
wypaczyła stojącego przy oknie Dracona.
Gdy ten oddał jej niewidkę spotkania u niej w pokoju zostały mocno ograniczone.
Podeszła
starając się by nie wyglądało na to, że idzie do niego, po drodze szukała
czegoś w torbie. Dalej w niej grzebiąc przystanęła niedaleko i nie patrzyła na
niego.
- Chciałabym
ci coś pokazać.
- Ach
tak...?
- Jest
jedno takie miejsce. Po zajęciach...
I podeszła
do niego Pansy.
- Astronomia
jest taka nudna... Chociaż to jeszcze nic Draco, jutro lekcje z wielkoludem...
Pansy...
odkąd rozeszło się jego zerwanie z Astorią znów zaczęła próbować swoich sił...
Hermiona była rozczarowana, że nie udało jej się powiedzieć mu wszystkiego.
Malfoy też nie wyglądał na szczęśliwego, że im przerwano. Obok niej zjawił się
po chwili Harry.
Było to
trudne zadanie, ale udało jej się. Znalazła odpowiednią chwilę i wręczyła po
kryjomu Malfoyowi malutką karteczkę.
''po
zajęciach, na wzniesieniu obok chatki Hagrida''
❈❈❈
Draco
wszedł do pokoju. Odstawił torbę, poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic,
ubrał się i złapał za klamkę...
- Draco?...
Wracasz na noc? - usłyszał za sobą głos Blaisa.
Malfoy
milczał. - Jeszcze nie wiem.
- A mogę
wiedzieć gdzie idziesz?
Puścił
klamkę i odwrócił się w jego kierunku.
- Będziesz
się teraz bawił w moją matkę?
- W kumpla.
Dotąd byłem pewien, że spotykasz się jakoś z Astorią. Ale teraz, gdy podobno nie
jesteście razem... Jest inna? Która to?
Malfoy
wzruszył ramionami i chciał się odwrócić.
- Hej...
Mam nadzieję, że nie ma to nic wspólnego z... no wiesz... nie jesteś znowu w
coś uwikłany?
Malfoy
zmarszczył brwi.
- Jeśli są
jakieś problemy to jestem tu, stary.
- ...
Chodzi o koleżankę Astorii.
- Naprawdę? -
Zabini wyglądał na szczerze zszokowanego. - W-wow...
- Tak
''wow'' - pomyślał gniewnie Malfoy. - Nic innego nie byłem w stanie wymyślić...
- No cóż
mogło być gorzej... Ale jeśli chodzi tylko o panienki... Która konkretnie? I
spotykacie się teraz na zewnątrz, że ubrałeś kurtkę...?
- Pogadamy
jutro, dobra? Wiesz, trochę się
spóźniam.
Zabini
prychnął. - Taa dobra, już nie zatrzymuję.
❈❈❈
Hermiona
stała i patrzyła na dom Hagrida i las obok niego. Nie czekała dłużej niż
dziesięć minut, gdy zjawił się Draco. Uśmiechnęła się do niego.
- Chodź za
mną. - Zaświeciła swoją różdżkę.
Okrążyli
dom Hagrida i szli brzegiem Zakazanego Lasu, by zaraz skręcić w jedną wydeptaną
trasę w lesie. Malfoy szedł za nią niepewnie, również podświetlił własną różdżkę
i trzymał ją w pełnej gotowości. Po chwili jednak wyszli z lasu, ominęli jedno
wzgórze, później okrążyli strumień, skręcili w lewo, przeszli dalej na skraj
lasu, skręcili w niego i gdy minęli kilka drzew znaleźli się na klifie.
Z tej
strony wiał niesamowity wiatr, sprawiał wręcz, że na dole jezioro tworzyło
niewielkie fale. Na górze tylko mierzwił
włosy, nie był tak intensywny. Choć był już listopad było tylko
delikatnie chłodno. Rosła tu inna odmiana trawy, gęsta i długa. Wokół
znajdowały się nieduże płaskie skały, o gładkiej, połyskującej stalowo
powierzchni, o które łatwo można było oprzeć całe plecy. Jezioro prawie zlewało
się kolorystycznie z niebem, wszystko było pochłonięte w granatowej czerni,
gdzieniegdzie, wpatrując się, można było zobaczyć wysepkę lub skałę. Duży księżyc
nad ich głowami, którego 3/4 powierzchni była widoczna, odbijając światło od
morza nadawał całemu klifowi wraz z lasem zimny niebieskawy odcień zmieszany z
lekką mgłą. Całość tworzyła niezwykły, tajemniczy widok, a odgłos odbijającej
się wody był kojący.
- Pięknie
prawda? - spytała Hermiona patrząc przed siebie.
- Tak. -
odpowiedział. Nawet kogoś takiego jak Malfoy musiała oczarować dana sceneria.
- Kiedyś
znalazłam to miejsce z Harrym. - skrzyżowała ręce. - Wschód słońca jest
prawdziwym skarbem. Sam zapomniał drogi, a ja... cóż, sama powiedziałam, że nie
pamiętam. Wiem, że to samolubnie, ale wracałam już tu kilka razy... dla pozbierania myśli.
Draco
patrzył na nią. Trudno było opisać jej urodę w tym świetle księżyca. Podobała
mu się, ale teraz sprawiała wrażenie, jakby była fantastyczną postacią.
- Proszę,
zasłużyłem sobie na taki przywilej...
Odwróciła
się do niego i westchnęła zaciskając usta.
- Byłoby
głupio zerwać znajomość z takiego powodu jak peleryna niewidka. Ale chyba nie
do końca to przemyślałam. Przecież nie zostaniemy tu do rana...
- Więc...
Chciałbym zobaczyć ten niesamowity zachód słońca.
Kąciki jej
ust uniosły się w górę. Usiadła opierając się o jedną skałę. Wydawały się do
tego stworzone, jakby były oparciami odczepionymi od tronów. Malfoy przysiadł
się blisko niej.
- Wiesz,
nigdy nawet nie przemknęłoby mi przez myśl, że można z tobą normalnie
porozmawiać. Że umiesz normalnie rozmawiać.
- Tak
Granger, mogę powiedzieć to samo. Szczególnie... po tym wszystkim.
Hermiona
zastanawiała się czy poruszać ten temat. Naprawdę była ciekawa, ale wiedziała,
że taka rozmowa to pole minowe. Ale jednak spróbowała.
- Czy...
Żałujesz że Voldemor przegrał?
Malfoy
wypuścił powietrze przez nos.
- Nie.
- ...Ale
dołączyłeś do nich i...
- Tak.
Byłem zadowolony, że byłem śmierciożercą. Tyle że... przez chwilę... Nie dbam o
to czy rozumiesz. Nie jestem dobrym gościem, jak twój Potter. Ale... zdałem
sobie sprawę, że nie chcę być mordercą.
Hermiona
była zadowolona z tego co usłyszała i zdziwiona szczerością.
- Dobrze że
się to skończyło zanim byłeś do tego zmuszony.
Prychnął.
- W zasadzie byłem dwa razy, ale sam nie wiem jak, jakoś mnie to ominęło. Raz
dzięki Snape'owi. A drugi... Powinnaś pamiętać... Ale faktem jest, że gdyby
trwało to dłużej w końcu musiałbym kogoś zabić. Ten znak zobowiązuje. -
powiedział kpiąco. Popatrzył na nią, a za chwilę zwrócił wzrok na ziemie.
- ...Przykro
mi... przez to co zrobiła ci Bellatrix
Hermiona
pokiwała głową. - To już nie ma znaczenia. Mogło się to wszystko skończyć od
razu gdybyś nas wydał. Dlatego nie ma sensu do tego wracać.
Przez
chwile panowała cisza.
- Eh
Granger... Pomyśleć, że to tobie się tłumaczę. Dotąd mówiłem o tym Astorii.
- A reszta
Ślizgonów?
- Nie
zauważyłaś?... Wszyscy dalej widząc we mnie śmierciożerce. W zasadzie zawsze
tak będzie. Ale to super, jestem ich autorytetem - podsumował kpiąco. - Tak jak
dla was Wybraniec. Za to reszta szczerze mnie nienawidzi. Nie żeby nie było
powodu.
- ...To
prawda, nie mają powodu żeby cię nie nienawidzić.
- Gdy
wszyscy za tobą przepadają, jesteś bezwartościowy, czyż nie tak? Każdy ma jakiś
cholerny wybór, a ja? Miałem przeciwstawić się Voldemorowi, gdy trzymał różdżkę
nad moją rodziną? Zresztą rodzina Malfoyów była po stronie Czarnego Pana,
miałem się odłączyć? Po co i jak skoro od początku były wobec mnie plany...
Mówił z
rozgoryczaniem. Pod tą cyniczną, wredną maską te wszystkie rzeczy musiały cały
czas go niszczyć. A o wielu dodatkowych pewnie jeszcze nie wiedziała...
- Draco... -
przerwała mu Hermiona, która zbliżyła się do niego. Ich usta znajdowały się
blisko siebie. Nigdy nie mówili do siebie po imieniu. Po prawdzie była to dla
nich jedna z bardziej intymnych rzeczy, w końcu ich spotkania nie miały mieć
głębszych uczuć, tyle że zaczęło się to od pewnego czasu łamać... Malfoy drgnął
na dźwięk swojego imienia. Hermiona przechyliła głowę i oparła się policzkiem o
jego policzek. Później wtuliła się o
jego klatkę i siedzieli tak, wymieniając sie jeszcze lekkimi tematami, by
niedługo potem smakować ciszę.
❈❈❈
Była 4.30.
Ginny nie mogła spać. Z kim miała o tym porozmawiać? Oczywiście, że z Hermioną.
I to najlepiej teraz. Właśnie stała pod jej drzwiami i pukała cały czas w drzwi
Granger. Jej irytacja dochodziła już do zenitu. Ta musiała spać jak zabita, a
Ruda nie mogła zacząć do niej walić o tej porze. Wyszeptała zaklęcie i zamek
puścił. Dało się słyszeć skrzypnięcie, gdy wchodziła do pokoju. Było ciemno,
ale gdy zapaliła światło... łóżko było puste. W łazience też jej nie było.
Ginny stanęła zdekoncentrowana. Po chwili usłyszała miauknięcie. Kot zaczął
ocierać się o jej nogi. Schyliła się do niego.
- Gdzie ona
jest, Krzywołap? - spytała.
❈❈❈
Dracona zaczęła drażnić jasność, więc powoli
zaczął otwierać oczy. Ranek, w stosunku do wczesnej nocy, okazał się być
mroźny. W ubraniu było mu ciepło, ale jego twarz była wychłodzona. Hermiona
spała w trawie opierając głowę o jego udo. Popatrzył na źródło swojej pobudki i
ujrzał wychodzącą nieśmiało znad horyzontu tarczę słońca. Promienie
rozświetliły jezioro które delikatnie skrzyło. Można było zobaczyć jedną
większą wysepkę z dużym drzewem na środku. Nad wodą para Hipogryfów polowała na
swoje śniadanie, a w głębi lasu słychać było śpiew najróżniejszego ptactwa.
Niebo było biało niebieskie, a cała jego lewa strona różowa. Rozjaśnione skały służące
im za podpórkę okazały się być... kryształami. Mieniły się teraz we wszystkie
strony z przewaga purpury i turkusu.
Trzeba
przyznać, że krajobraz rzeczywiście był przepiękny, jak z baśni.
- Wypadałoby
ją obudzić, bo będzie później marudzić... - pomyślał Malfoy.
- Ziiimno... -
powiedziała rozbudzona, powoli się podnosząc.
Trawa była
cała w rosie, przez co Hermiona zmokła.
- Granger,
zasnęłaś obok mnie, nie mam pojęcia kiedy zjechałaś do parteru.
Gryfonka
zrobiła minę świadczącą o tym, że nawet nie ma ochoty tego komentować. Po
chwili jej wzrok padł na widok przed nią. Uniosła lekko głowę próbując łapać
ciepło słońca. Patrzyli jeszcze chwilę i Malfoy zaczął się podnosić.
- Choć, bo
się pochorujesz. - powiedział. Złapała go za rękę i też wstała.
- Rozdzielimy
się tam, gdzie się spotkaliśmy. Ty pójdziesz dłuższa trasą. - orzekła.
Stanął
naprzeciwko niej.
- Ja pójdę
dłuższą?
Hermiona
uniosła jeden kącik ust.
- I tak
zrobisz to, co ja powiem.
Pochylił
się nad nią. I w tej chwili usłyszeli rżenie.
Hermiona
popatrzyła w bok i zachwycona wciągnęła powietrze. Zirytowany wyczuciem chwili
Malfoy podążył za jej wzrokiem. Między drzewami dało się zauważyć jednorożce.
- Rano są
najbardziej aktywne. - powiedziała Hermiona, jakby przed tym zdaniem dodała w
myślach ''No tak!''
Zwierzęta
przyglądały się im trochę niepewnie, lecz bardziej z zaciekawieniem. Jeden z
odważniejszych wysunął się naprzód. Gdy Hermiona zrobiła krok do przodu
podszedł do niej. Zachwycona wyciągnęła powoli rękę i jednorożec pozwolił się
jej pogłaskać. Draco patrzył na nią z delikatnym uśmiechem. Spotkanie
jednorożca nie było czymś codziennym, tym bardziej pieszczenie go. Nie był
zdziwiony, że zwierze pozwoliło na to
Hermionie... Nagle jeden źrebak, biorąc przykład, możliwe że z ojca, również
poszedł w jego ślady. Stanął obok i zaraz podszedł do Malfoya. Draco uniósł
brwi. Stał przyglądając się maluchowi. Hermiona również wyglądała na
zaskoczoną, uśmiechnęła się do Dracona. Ten, starając się nie wykonywać
gwałtownych ruchów, choć źrebie nie wyglądało na płochliwe, przykucnął i po
chwili drapał malca za uchem.
❈❈❈
Ginny
ocknęła się. Próbując sobie przypomnieć, rozejrzała się po pokoju.
- Nie
wierzę... - pomyślała.
Usiadła na
łóżku, następnie poszła do łazienki. Gdy
przemyła twarz stanęła w pokoju i
zastanawiała się... Nagle drzwi się otwarły.
- Ginny?!... -
spytała poruszona Hermiona
- Gdzie ty
do cholery byłaś?!
- Ale... Co
ty tu robisz?
- Przyszłam
bo miałam ci coś ważnego do powiedzenia! A ciebie nie było, myślałam że
niedługo wrócisz i musiałam zasnąć. Gdzie byłaś cała noc?
- Cholera!
Cholera, cholera, cholera... - Hermiona miała pustkę w głowie. Z kimś raczej być
nie mogła, Ruda pewnie by o tym później wspomniała. Gdzie mogła być sama?
Ostatnio zaczęła biegać... Tego chyba nie może użyć...
Ginny
patrzyła wyczekująco.
- Ja...
Jej
wahanie mogło znaczyć tylko o jednym. Była z facetem! Weasleyowa w życiu by jej
teraz nie odpuściła czegoś tak pikantnego, ale widać to co miała jej do
powiedzenia naprawdę było bardzo ważne.
- Hermiona!
Jestem w ciąży!
- Coo!?
Ginny
załamała ręce i usiadła bezwładnie na łóżku.
- I co
teraz?! Ja się zabiję, i rodzice mnie zabiją! Jeszcze tyle do końca roku!
- Ale...
Jak to?! To pewne? Robiłaś test?...
- Nie
muszę. Hermiona spóźnia mi się okres, wczoraj wymiotowałam i... nie zawsze się
zabezpieczaliśmy. To jest pewne!
Hermiona
nie mogła uwierzyć w to co słyszy... I nie wiedziała co zrobić.
- Ginny...
Powiedziałaś już Harremu?
- Nie! Nie
mogę od razu z tym lecieć. Najpierw do mnie to musi dojść, nie potrzebuję
jeszcze jego paniki. Jesteś pierwszą osobą która się dowiedziała. Hermiona...
Miona
podeszła szybko i objęła przyjaciółkę.
- Spokojnie
Ginny... Wszystko będzie dobrze... Zobaczysz niedługo wszyscy będziemy się
cieszyć...Co to za pomysł żeby się nie zabezpieczać?!
Ginny jęknęła.
❈❈❈
Przed
śniadaniem trochę Ślizgonów kręciło się po pokoju wspólnym. Malfoy wyszedł
trochę wcześniej od Zabiniego. Nie ominie tego beznadziejnego przesłuchania,
ale przynajmniej opóźni. Drogi jego i Astorii skrzyżowały się.
- Cześć Draco.
- Astoria. -
uśmiechnął się do niej.
- Em masz
może dziś chwile? - popatrzyła mimowolnie w bok. - Po obiedzie...
- Przyjdę
po ciebie, dobrze?
Zdziwiła
ją odpowiedź. Popatrzyła na niego i również się uśmiechnęła.
- Super.
❈❈❈
- No to
słucham... - zagaił Zabini. Jeszcze chwila, a puści do niego oczko.- O której
przyszedłeś?
Malfoy
nalał sobie kawy i nałożył jajecznice.
- Wcześnie.
Jeszcze spałeś.
- Widzę, że
dalej nie chcesz o tym mówić. Nie było najlepiej.
- Nie...
było fajnie. - uśmiechnął się zadziornie.
- No! To
dowiem się która. Mam trzy, nie cztery teorie.
- Nie.
naciskaj. Nie jesteśmy razem, wiec nie ma sensu o tym gadać.
- Przecież nikomu tego nie powiem.
- To tylko chwilowe, taka zabawa,
więc naprawdę to nieistotne.
Zabini westchnął zrezygnowany.
Sięgnął po herbatę i cukier.
- Tez chyba znajdę coś
chwilowego... Popatrz na tą Granger. Nieźle się obrobiła. Ostatnio mam z nią
ciekawe sny. - zaśmiał się. - Nie powiem, całkiem przyjemne. Nie patrz tak na
mnie! Przecież wiesz, że bym jej nie tknął... Jak dobra by nie była to dalej
szlama. - westchnął.
Malfoy siedział w ciszy. W myślach
zabił go już na tysiąc możliwych sposobów.
- Ale... dalej to nie grzech
rozmyślać jak dobra by była.
- Cholernie dobra, nie dogodziłbyś
jej. - pomyślał Malfoy. - Tylko ja mogę ją tknąć, w końcu mówimy do cholery o
mnie. I to do mnie krzyczała o jeszcze, gdy ty tylko mogłeś sobie o tym
marzyć. - próbował się uspokoić i rzeczywiście, trochę pomogło.
❈❈❈
- Rozmawiałaś z Ginny? Od rana jest
jakaś dziwna... - spytał Ron. Szedł teraz korytarzem wraz z Hermioną. Ta
zacisnęła usta.
- Tak. Jak dla mnie była normalna.
- Ok... - nie wyglądał na
przekonanego.
- Hej Ron, a co u Jessicy.
Weasley przybrał niepewną minę.
Nie wiedział jak prowadzić rozmowę na ten temat.
- Wszystko w porządku... Nigdy się
nie spotkałyście...
- Tak... będzie trzeba to zmienić w
przyszłości...
- Tak... - zawahał się. - Hermiona
jesteś pewna, że nie masz żalu... do niej i w ogóle.
Przystanęła.
- Tak... mówiłam ci. - uśmiechnęła
się lekko. - Jeśli się z nią zobaczę to tylko z przyjacielskimi zamiarami. -
uśmiechnęła się i pokręciła głową. To znaczyło: jak możesz mnie jeszcze o to
posądzać. Ron również się uśmiechnął. Już rozluźniony.
- Wiesz jak to jest... Niestety
głównie zostają nam listy... No ale nie tak długo do przerwy... Miona, a czy
jest coś... między tobą a Nevillem.
Zawahała się.
- Nie wiem. To na pewno dobry
przyjaciel... Zobaczymy co będzie.
- A Cornac?
- ...Zobaczymy co będzie.
Teraz to Ron pokręcił głową.
- Spędzam z nimi trochę czasu, ale
nie dają mi jakiś bardzo istotnych znaków... - wzruszyła ramiona. - Jeśli widzą
we mnie kogoś więcej to mogliby to okazać, jak na razie obaj to tylko koledzy.
- Parę razy wyszliście z Nevillem.
- Yhym... Ale wiesz Harry w krótkim
czasie całował się z Cho a tutaj...nic. Fajnie spędzamy czas, ale wiesz o co mi
chodzi...
- A ty nie możesz się wykazać?
- A ja wiem czego chcę?
- Mogę ci tam doradzić jak
chcesz...
- Tak wiem, że nie przepadacie ze
sobą z Cornaciem. - zaśmiała się - Team Neville?
Też się zaśmiał.
- W sumie to nie wiem... Ale jeśli
chodzi o ciebie Mionka to nikt ci nie da dłużej nacieszyć się wolnością.
Podeszli pod sale. Zaczynała się
pierwsza lekcja po obiedzie. Zobaczyła Malfoya z... Astorią? Zdziwiło ją to.
Nic nie wspominał...
Draco pocałował ją w policzek
zanim odeszła. Pansy miała nietęga minę.
❈❈❈
Obok Hermiony usiadła Ginny. Przez
to, że odciągnęła Rona od jej tematu, sama na chwilę też o nim zapomniała.
- Ginny, jak się czujesz? - spytała
ściszonym głosem.
- A. Jak myślisz.?
- A Harry...
- Nie mówiłam mu. Jest jeszcze
kurna czas. Nie mam już brzucha.- ostatnie zdanie powiedziała oktawę wyżej. -
Był u mnie. Gadaliśmy i biedny jest niczego nieświadomy.
- Po lekcjach przyjdę do ciebie,
ok?
- Nie, chodźmy do kawiarni.
Potrzebuje świeżego powietrza.
- No tak, teraz to wskazane.
- ...Hermiona, bo ci coś zrobię.
❈❈❈
- Mmm lepsza gorąca czekolada nie
istnieje.-- Hermiona wzięła kolejny łyk. Napój pysznie rozgrzewał w mroźne
popołudnie.
- W czekoladzie Miodowe Królestwo
nie ma żadnej konkurencji. - odpowiedział Neville sam podnosząc swój kubek. -
Kupiłaś już wszystko?
- Tak, dziękuje że ze mną
poszedłeś. - uśmiechnęła się uroczo.
Gryfonce pokończyły się kosmetyki,
przekąski... Spytała Nevilla o towarzystwo i ten zgodził się od razu. Ginny źle
się dziś czuła i cały dzień leżała w pokoju, wczoraj przegadały jej temat pod
każdym możliwym kątem i dalej stał on w martwym punkcie...
Usiedli teraz na murku.
- Ostatnio widziałem jak biegałaś
niedaleko Hogwartu.
Hermiona zaśmiała się i schowała
twarz w dłoniach.
- O niee myślałam, że nikt nie widzi.
- Nie ma czego się wstydzić!
- Pod koniec zawsze jestem cała
czerwona i ledwie łapię oddech. Wolę to praktykować w samotności.
- Oj tam przesadzasz... Dobrze,
wyrobisz sobie kondycje.
- Yhym trenowałam też jogę.
- Joge... mówisz?
Miona odchyliła głowę do tyłu.
- Nie chce mi się, za długo
tłumaczenia... Ogólnie to takie tam ćwiczenia... Ty też trochę ćwiczyłeś, co?
- O, a widać? - spytał niewinnie
Hermiona zrobiła kwaśną minę. - Czy
ja wiem...
Po pewnym czasie zaczęło kropić.
Gdy wstawali w ich stronę biegły goniące się dzieci. Jeden wpadł na Hermione,
przez co ta upuściła torbę i jej zawartość znalazła się na ziemi.
- Przepraszam! - krzyknął za nią
mały smark nawet się nie zatrzymując.
- Dzieci... - skomentował Neville
schylając się, by pomóc jej to pozbierać.
Podniósł kilka rzeczy, w tym coś w
różowym opakowaniu. Popatrzył przelotnie i... znów zwrócił na niego uwagę. Test
ciążowy. Usta Nevilla zadrżały jakby nie wiedział czy przyjąć zabawną,
zatroskana czy jeszcze inną minę. Hermiona widząc to, a później przedmiot który
spowodował tą reakcje, zaplotła dłonie.
- To nie dla mnie... Kupiłam dla
koleżanki. I nie kłamię!
- Amm nie no ok... Jesteś pewna, że
nie dla siebie?
Zabrała mu rzeczy, a ten się
zaśmiał.
- Jestem pewna. Zaufaj mi, tylko
komuś pomagam.
- Komu?
- O nie, nie będę rozpuszczała
plotek.
Szli w stronę szkoły, ale po
drodze drobny deszcz przerodził się w ulewę. Teraz razem biegli, do tego
Neville zaczął się wydzierać, przez co Hermiona też krzyknęła. Zanim dobiegli
pod dach, zmokli do suchej nitki. Rozbawieni stanęli naprzeciwko siebie.
- Mniejsza zadyszka niż u mnie. To
bieganie już przynosi efekty.
Zaśmiała się. Po chwili Neville
pochylił się i ją pocałował. Delikatnie, lekko rozchylił usta. Pocałunek był
słodki, podobało jej się. Zarzuciła mu ramiona za szyję. Gdy mieli się już od
siebie odsunąć otworzyły się drzwi i znalazł się obok nich Filch.
- Nie macie nic do roboty bachory?
Do środka!
To jeszcze bardziej ich rozbawiło.
❈❈❈
Na następny dzień Ginny przyszła
do Hermiony. Wczoraj cały czas odpoczywała w łóżku, ale nie wyglądała na
specjalnie wypoczętą.
- Dziś jest lepiej? - spytała Herm
szukając czegoś w szafce.
- Yhymm... - przytaknęła Ginny
siedząc na łóżku i machając z nudów nogą.
Granger podeszła do niej.
- Proszę. - wyciągnęła do niej rękę.
- Hermiona błagam cię... to bez
sensu. - powiedziała zirytowana.
- Nie zaszkodzi.
- Po jaki pieron...
- Idź do łazienki!
- Dobra! - wzięła od niej opakowanie
i gniewnie zatrzasnęła za sobą drzwi. Hermiona westchnęła i czekając
skrzyżowała ramiona.
Minęła minuta. Dwie. Trzy.
Sześć...
Drzwi się otwarły i ukazała się w
nich Ginny patrząc na test.
- Negatywny...
- Naprawdę?!
- Ale to dalej nic nie wiadomo! Daj
mi drugi!
- Wzięłam tyko jeden!
- Coo! Poważnie?!
- Ugh czekaj... zostań, a ja polecę
po kolejny!
Hermiona szybko się ubrała.
Naprawdę się śpieszyła. Raz trochę podbiegła, później szła szybkim krokiem i
znów podbiegła. Pogoda jej w tym nie dopingowała. Mimo wielkich chęci i tak nie
wróciłaby wcześniej niż po 30 minutach i wiedziała, że w tym czasie Ginny
umierała z przejęcia.
- Jestem! - wróciła w końcu,
delikatnie łapiąc oddech, Hermiona. Weasleyowa poleciała do łazienki.
Niedługo po tym otwarła z hukiem
drzwi.
- Negatywny!!!
Hermiona wydała z siebie głośny
odgłos ulgi i upadła przodem bezwładnie na łóżko. Po chwili łóżko się zatrzęsło,
dołączyła do niej Ginny. Obie leżały na brzuchu z twarzami wbitymi w pościel.
Podniosły głowy i popatrzyły na siebie. I zaczęły niesamowicie się chichrać.
❈❈❈
- Wiesz to nie tak. Oczywiście, że
chce mieć dzieci. I to bardzo. Tylko później! - mówiła Ginny pochłaniając ciasto
cytrynowe. - Najlepiej jak już będę stara. Za jakieś dziesięć lat.
- Za dziesięć lat będziemy już
stare? - spytała Hermiona podnosząc jedną brew. Jadła swoją porcję siedząc przy
biurku, a Ginny siedziała rozłożona na jej łóżku.
- Dobrze, że uparłaś się by nie
mówić Harremu. Ale teraz mu o tym opowiesz?
- A teraz to nieważne. Mogę
wspomnieć tak dla śmiechu.
- Z pewnością się uśmieje.
- A może nawet nie będzie na
początku wiedział, że to żart...
Ginny znów była w swoim żywiole.
- Byłabym super ciocią.
- E tam, zrobilibyśmy cię chrzęsną.
Zaśmiały się. Teraz temat był
luźny, wczoraj równie dobrze mogły puścić marsz pogrzebowy...
- Hermiona... - wzrok Ginny mówił od
razu na jaki temat chce teraz zejść...
- O nie. - pomyślała Granger. Dalej
nie myślała co mogła robić tamtej nocy.
Postawiła na terapię szokową.
- Całowałam się wczoraj z Nevillem.
- Haa? Serio? I jak było?!
- Fajnie. - uśmiechnęła się
- Fajnie?
- No dobra. Umie się całować!
❈❈❈
- No i się całowaliśmy! - powtórzyła
chłopakom Hermiona. Wieczorem siedziała u Rona i Harrego.
- Iii spotykacie się teraz? - spytał
Harry.
- Nie... nic oficjalnego. Ale jak
się dziś widzieliśmy fajny nastrój się utrzymuje.
- Obstawiam, że coś z tego będzie. -
orzekł Ron. - Ale... - tu Ron spoważniał. - Jeśli chodzi o moją siostrę... Uważaj
co robisz Harry!
- Ale ja nic...
- Nic?! Pewny jesteś?!
- No już, już... Na pewno wyniosła
jakieś wnioski... - Hermiona poklepała Weasleya po ramieniu.
❈❈❈
I tak mijał czas w Hogwarcie.
Hermiona i Neville jak na razie spotykali się tylko w szerszym gronie. I
ostatnio... uczyła się w bibliotece razem z Cornaciem. Zerkała na niego z nad
książki. Była miło zaskoczona, że poważnie wziął się teraz za naukę. Widać
wziął na poważnie to, że go przepyta...
❈❈❈
Gdy tego popołudnia sama uczyła
się w bibliotece stanął przed nią Malfoy.
Oparł rękę o kant stołu i
powiedział cicho. - Teraz ja chcę ci coś pokazać.
Podniosła na niego wzrok, a ten
uśmiechnął się lekko. Podejdź na eliksirach na pierwsze piętro pod pierwszą
salę.
- Na eliksirach...?
Popatrzył na nią znużony.
- Tak Granger. A kiedy?
- ...Dobrze, będę.
Malfoy wyszedł z biblioteki. Jej
puls podskoczył. Nie widzieli się od wizyty na klifie. Jak dla niej zbyt długo.
Mała notka. Osoby zainteresowane betowaniem zapraszam do kontaktu. Aktualne cóż... zawsze, dopóki historia nie jest skończona. Email: magicznaskrzynka@onet.pl I w zasadzie mile widziane listy w każdej sprawie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz